- Było trochę niepewności przed tym spotkaniem, ale przede wszystkim czuło się dużą koncentrację - powiedział schodząc z tafli z okazałą statuetką. - Najważniejsze, że dobrze się rozumiemy i gra sprawia nam przyjemność. - Za często łapaliśmy kary, a grając w osłabieniu traciliśmy siły. Gdyby nie to, wynik byłby wyższy, bo gdy graliśmy swoje, to Holendrzy nie istnieli na lodzie - stwierdził jeden z najbardziej perspektywicznych hokeistów polskiej ligi. Nasi kadrowicze narzekali nieco na stan lodu. Zwłaszcza w pierwszych minutach po przerwach na tafli były kałuże wody, w których tonął krążek. Podczas jednej z pierwszych akcji w drugiej tercji dobrze zapowiadający się atak Polaków o mało nie skończył się utratą gola po kontrze, gdy krążek "wywinął numer" Sebastianowi Kowalówce. - Takich sytuacji było niestety więcej. Krążek staje w wodzie, a to rodzi błędy - dowodził Urbanowicz, który po latach gry w Energi Stoczniowcu Gdańsk zdecydował się przenieść do JKH GKS Jastrzębie. Mirosław Ząbkiewicz, Toruń