Tyszanie liczyli, że awans wywalczą już w piątek, gdy grali również we własnej hali, przegrali wówczas jednak 1-2 i seria trwała dalej. Sobotnie spotkanie miało zacięty przebieg. Dopiero w 26. minucie padła pierwsza bramka. Po akcji Romana Szimiczka z Łukaszem Sokołem krążek dostał były napastnik Stoczniowca Gdańsk - Josef Vitek, który pokonał Przemysława Witka. Niespełna trzy minuty później było już 2-0 dla tyszan po sprytnym strzale między parkany Vitka. Unia protestowała, że krążek wtoczył się do ruszonej już bramki, ale sędzia - po analizie zapisu wideo - postanowił gola uznać! Unia nie dała za wygraną. W III tercji stworzyła kilka dogodnych sytuacji. W 54. min Wojciech Wojtarowicz znalazł się już sam przed Arkadiuszem Sobeckim, zdołał go nawet położyć, by trafić w ... słupek! Już na ponad dwie minuty przed końcem meczu trener gości Karel Suchanek wezwał do boksu Witka, by zastąpić go dodatkowym napastnikiem. Unia zamknęła tyszan i co chwile kotłowało się pod bramką Sobeckiego. Dobrych okazji nie wykorzystali Lukasz Rziha i Miroslav Zatko. Chwilę później w Tychach zapanował szampański nastrój, bo przebrzmiała końcowa syrena! Szkoda tylko, że tak szybko rozstrzygniętych półfinałów nie przewidział PZHL i na pierwsze starcie finałowe przyjdzie nam poczekać aż dziewięć dni! Odbędzie się ono 7 marca w Krakowie. GKS Tychy - Aksam/Unia 2-0 (0-0, 2-0, 0-0) Bramki: 1-0 Vitek (25:13), 2-0 Vitek (28:03). Stan play-off 3-2 i awans GKS-u do finału dzięki bonusowi.