Decyzje w sprawie przyszłości GKS członkowie stowarzyszenia mają podjąć podczas poniedziałkowego walnego zebrania. Na długi klubu składają się zobowiązania wobec pracowników (trenerów, piłkarzy administracji) w kwocie 1,9 mln złotych, z tytułu dostaw towarów i usług (ok.1,1 mln), a także zobowiązania publiczno - prawne (ZUS, fiskus) - ok. 850 tys. "We wtorek utrzymaliśmy się w lidze. Plany były bardziej ambitne, jednak w zaistniałej sytuacji cieszmy się z tego, co mamy. Zadłużenie wykazane w przeprowadzonym audycie nieco spadło, bowiem w dużej części spłacone zostały należności wobec ZUS i urzędu skarbowego. Zgodnie w wynikami audytu, opóźnienia w płatnościach sięgały od 14 do 1006 dni" - powiedział kurator Wojciech Cygan podczas konferencji prasowej. Jak wykazali audytorzy, władze stowarzyszenia dopuściły się przekroczeń przepisów prawa, były uchybienia w zawieranych umowach. Mimo to, raczej nie ma groźby nieotrzymania licencji, bowiem złożony w PZPN wniosek wymaga niewielkich uzupełnień. "Trwają rozmowy z potencjalnymi inwestorami, jest też możliwe objęcia części udziałów w spółce przez miasto. Rok temu wsparliśmy stowarzyszenie finansowo, jednak stworzona w ten sposób szansa nie została wykorzystana. Teraz sytuacja znów jest katastrofalna" - dodał rzecznik katowickiego magistratu Waldemar Bojarun. Rządzące klubem stowarzyszenia jest "po ścianą". Jeśli w poniedziałek nie odda GKS nowemu podmiotowi (spółka została już zarejestrowana, jest własnością stowarzyszenia ale potrzebuje inwestorów) - trudno będzie utrzymać dotychczasowy zespół, nie mówiąc o wzmocnieniach. "Już wcześniej zawodnicy nie chcieli do nas przychodzić, obawiając się o pieniądze" - przypomniał kurator, który rządzi GKS-em od 1 kwietnia. Został powołany przez sąd na wniosek prezydenta Katowic. Poprosili o to sami członkowie stowarzyszenia. W tym czasie samorząd miejski wsparł klub kwotą 495 tysięcy złotych, a gminna spółka Katowickie Wodociągi na mocy umowy sponsorskiej przekazała 200 tys. zł. Inwestorzy, którzy "wejdą" do nowej spółki będą musieli poradzić sobie z długiem, którego nie zdąży spłacić klub. GKS był już spółką, kiedy w 2005 spadł z ekstraklasy. Wtedy stojący na skraju bankructwa klub przejęło... stowarzyszenie. Kiedy latem 2005 GKS SSA żegnał się z ekstraklasą, miał długi szacowane na 6 mln złotych, mimo drakońskich oszczędności wprowadzonych wcześniej przez prezesa Piotra Dziurowicza. Ta pierwsza spółka powstała przed sezonem 1997/98, co miało dać - jak wtedy zapowiadano - nowy impuls do rozwoju klubu. Po spadku pięć lat temu katowiczanie nie dostali licencji pierwszoligowej i tylko dzięki decyzji PZPN nie musieli zaczynać rozgrywek w "B" klasie, tylko w czwartej lidze. Drużynę od spółki przejęło stowarzyszenie założone przez kibiców. Prezesem został były zawodnik, trener i dyrektor sportowy - Jan Furtok, który odszedł z klubu w czerwcu 2009.