- Niedosyt na pewno pozostanie. Zostawiliśmy na boisku serce, chcieliśmy wygrać. Szkoda, bo poziomem sportowym nie odstawaliśmy od rosyjskiego zespołu, a niejednokrotnie nawet ich przewyższaliśmy - dodał Gawryszewski, który w starciu z Dynamem zdobył 7 punktów. Pierwszą partię podopieczni Lorenzo Bernardiego wygrali 25:23. Kolejne trzy padły jednak łupem Dynama. - W drugim secie przydarzył nam się przestój, a z takimi drużynami nie można sobie na to pozwolić. To wystarczy, żeby przeciwnik "odjechał" na kilka punktów i już tego wyniku nie da się odrobić. Mieliśmy nadzieję, że jeszcze w kolejnych uda się nawiązać walkę, ale w końcówkach szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechylali gracze Dynama. Trzecie miejsce naprawdę było w zasięgu. Teraz jednak nie ma co gdybać. Przegraliśmy, rywale po prostu byli lepsi - stwierdził 26-letni siatkarz. - Poziomem nie odstawaliśmy od pozostałych zespołów. Graliśmy jak równy z równy z Trentino i z Dynamem. To są najlepsze drużyny na świecie i o końcowym wyniku decydują detale - zaznaczył Gawryszewski. W Lidze Mistrzów Jastrzębski Węgiel osiągnął sukces. Tymczasem na krajowym podwórku wiedzie im się zdecydowanie gorzej. - W Champions League potrafimy grać naprawdę dobrze, co pokazaliśmy na boisku. Kto oglądał nasze mecze w Bolzano, czy wcześniejsze w tych rozgrywkach to wie, że w naszej drużynie jest olbrzymi potencjał. Nie udało się go wykorzystać w lidze. Może nie wstrzeliliśmy się z formą? Ciężko znaleźć przyczynę. Gdybyśmy to wiedzieli, mecz wyglądałby inaczej - zakończył Gawryszewski. Robert Kopeć, korespondencja z Bolzano