- Myślę, że pokazaliśmy się z dobrej strony. Mogliśmy ugrać coś więcej niż te trzy przegrane sety. Trentino to drużyna z górnej półki, najlepsza drużyna świata. Trzeba doszukać się pozytywów. Jeżeli skupialibyśmy się tylko na tym co negatywne, to chyba by nas tutaj nie było. Cieszy, że potrafimy utrzymać równy poziom gry i toczyć wyrównany bój z takim przeciwnikiem. To na pewno jest budujące przed niedzielnym spotkaniem o 3. miejsce - powiedział środkowy Jastrzębskiego Węgla Bartosz Gawryszewski. - Mam takie odczucie, że niewiele brakowało, żeby sprawić niespodziankę, bo Trentino nie grało z nami rewelacyjnie. Stać ich na dużo lepszą grę - dodał. Zwłaszcza w pierwszym secie jastrzębianie mieli sporo pretensji do pracy sędziów. Gawryszewski nie chciał jednak tego komentować. - Są supervisorzy, jest telewizja. Nie mogę się wypowiadać na temat pracy sędziów. Kto oglądał powtórki ten wie, jakie powinny być decyzje - stwierdził krótko. - W takim turnieju trzeba grać każdą piłkę na maksymalnym ryzyku. Półśrodkami niczego się nie ugra z klasową drużyną, jaką bez wątpienia jest Trentino. Niezbędna jest precyzja, bo w innym przypadku wszystko podbijają. Trudno tak na gorąco ocenić czego zabrakło. Wiem jednak, że niedużo. Jedna, dwie piłki przez nas wygrane i mogłoby być ciekawie - podkreślił Gawryszewski, który w spotkaniu przeciwko Trentino zdobył 6 punktów. - Daliśmy z siebie wszystko i sądzę, że widać to było na boisku. Staramy się, zwłaszcza tutaj, kiedy wszystkie oczy są zwrócone na nas. Mam nadzieję, że mimo tej porażki nie zawiedliśmy naszych kibiców. Pokazaliśmy, że potrafimy grać dobrą siatkówkę i to jest budujące przed niedzielnym spotkaniem - zakończył Gawryszewski. W niedzielę Jastrzębski Węgiel zagra o podium Ligi Mistrzów z Dynamo Moskwa (początek o godz. 14.30). W wielkim finale spotkają się Trentino i Zenit Kazań (18.00). Robert Kopeć, korespondencja z Bolzano