Zaledwie tydzień po pogrzebie legendarnego trenera piłki nożnej, sir Bobby'ego Robsona, który według "Gazzy" był dla niego jak ojciec, zawodnik znów zaczął pić. Angielskie bulwarówki opublikowały wyznanie 20-letniej przyjaciółki piłkarza, Jade Freeman, która twierdziła, że były pomocnik reprezentacji Anglii chce się zapić na śmierć. - W ciągu 20 minut wypił 6 piw - powiedziała Freeman, która wówczas była z nim w pokoju hotelowym. - Płakał, że po śmierci sir Bobby'ego nikt go nie rozumie, nie ma po co żyć, więc najlepiej, żeby się zabił. Wyglądał okropnie, jak paralityk, i mówił dziwne rzeczy o tym, że chciałby znów wrócić do piłki, ale wie, że to niemożliwe - stwierdziła dziewczyna. - Od kilku tygodni zasypywał mnie sms-ami o tym, jak bardzo chciałby zagrać na mistrzostwach świata w RPA, ale moim zdaniem to będzie cud, jeżeli on obejrzy te mecze w telewizji. Jeśli będzie tak się zachowywał, długo nie pożyje - dodała przyjaciółka Gascoigne'a. U piłkarza w 2008 roku zdiagnozowano ciężką depresję. Gascoigne został przymusowo skierowany na leczenie, jednak nie przyniosło ono spodziewanych rezultatów.