Seweryn Gancarczyk, razem z Lechem Poznań przygotowuje się do walki o Ligę Mistrzów, w środę ekipą "Kolejorza" wróciła z pierwszego zgrupowania we Wronkach. INTERIA.PL: Jak pan skomentuje sensacyjne zwycięstwo Słowacji nad Włochami, mistrzami świata? Seweryn Gancarczyk: Akurat oglądałem ten mecz i cieszę się, że wygrała Słowacja. Trzeba przyznać, że całkiem zasłużenie pokonała mistrzów świata, chociaż nikt się tego nie spodziewał. Ale to nie była ta Italia, do której się przyzwyczailiśmy. Jakoś na tym mundialu faworyci zawodzą, a mecz Słowacja - Włochy był kolejnym tego przykładem. Słowacy podobali mi się, grali zdecydowanie, do przodu. Cieszę się z ich sukcesu i czekam, aż postawią piwko, mówią to, uprzedzając kolejne pańskie pytanie (śmiech). Włosi zdecydowanie zawodzili w obronie. Przyzwyczailiśmy się do całkiem innej obrony w ich wykonaniu. Dziś popełnili takie błędy, których nie można było dopuścić. Gdyby Gianluigi Buffon mógł grać, coś by to zmieniło? - Ciężko powiedzieć. Taka jest piłka, że jak jeden dostaje kontuzji, to drugi staje do bramki za niego. Słowacja wygrała 3-2 i to w pełni zasłużenie. Włosi dopiero z nożem na gardle zaczęli atakować i trochę szczęścia im zabrakło, bo mogli przecież wyrównać. O tym, że padł trzeci gol dla Słowacji zadecydował dziecinny błąd i dlatego Włosi wracają do domu, a Słowacja zostaje. Wróży pan dłuższą karierę Słowakom na MŚ? W 1/8 finału trafili na Holandię. - Dobrze życzę naszym sąsiadom, lecz boję się, że to koniec ich przygody z mundialem. Na tym turnieju niespodzianki zdarzają się często, ale nie w każdym meczu. Myślę, że Holandia nie popełni takich błędów, jak Włosi i przejdzie do ćwierćfinału. "Pomarańczowi" są murowanym faworytem! Na kogo pan stawia w typowaniu mistrza świata? - Przede wszystkim na Hiszpanię, a później na Anglię i Holandię. Podoba mi się też Ghana, która gra fajną, widowiskową piłkę. Pozytywne odczucia mam też obserwując grę Paragwaju. Nie chciałby, żeby skończyło się jak najczęściej, że mistrzostwo zdobywają Brazylijczycy, albo Argentyńczycy. Wolę, żeby się w tej piłce coś ruszyło, ktoś nowy został mistrzem świata, doszło do jakiejś niespodzianki. Rozmawiał: Michał Białoński