- Mamy wiele do poprawienia, bo nasze starty w tym roku na tej nawierzchni raczej nie są najlepsze, ale jesteśmy na tyle doświadczeni, że wiemy jakie rzeczy musimy poprawić i wyciągnąć wnioski. To na pewno nie jest nasza ulubiona nawierzchnia, ale nadal wierzymy, że możemy osiągnąć dobry wynik - zaznaczył Matkowski.Druga runda czy ćwierćfinał nas nie fascynuje. Chociaż ostatnie turnieje nie wypadły nam najlepiej i oczekiwania znacznie spadły, ale może właśnie taki jest klucz do tego, by dobrze zagrać. Będziemy mieli tydzień na przygotowania, a to dużo. Nadal uważam, że mamy najlepszy sezon w naszych karierach i gramy na wysokim poziomie, co trzeba teraz pokazać - dodał Fyrstenberg.To dlatego obaj zaznaczają, że interesuje ich tylko podium. Każdy inny wynik będzie zatem porażką.- Może ktoś kto nas słucha powie, że głupoty wygadujemy, skoro przegraliśmy wszystkie mecze na trawie w tym sezonie. Mimo wszystko wierzymy, że przy naszej dobrej grze jesteśmy w stanie pokonać wszystkich, ale przy słabszej ze wszystkimi również przegrać. Dobry wynik to tylko medal. Musimy zagrać najlepszy tenis przez pięć meczów i mieć trochę szczęścia - uważa Matkowski.Igrzyska to specyficzne zawody i to bez względu na dyscyplinę. Podkreślają to również tenisiści i twierdzą, że turniej olimpijski jest ważniejszy nawet od Wielkiego Szlema.- Przede wszystkim gramy dla kraju, a później dla siebie. Nie ma tutaj typowego grania o pieniądze, punkty. Liczy się tylko zdobycie medalu. Poza tym takie zawody są raz na cztery lata, a Wielki Szlem co roku. Jak raz nie wyjdzie, nie trzeba długo czekać na kolejną szansę - powiedział Matkowski.Jego deblowemu koledze igrzyska śnią się cały czas. - Od dziecka co trzecią noc mam sen, że widzę się z medalem olimpijskim na piersi. Mam nadzieję, że za miesiąc się on skończy - przyznał.Obaj nastawiają się nie tylko na walkę z rywalami, ale również pogodą. - Deszcz pojawia się tam zawsze. Wtedy się czeka. Nie można nic zrobić. Trzeba się wówczas uzbroić w cierpliwość i zachować na tyle koncentrację, by w każdej chwili móc wyjść na kort i zagrać dobry tenis. Jest to bardzo trudne. Najgorsze są sytuacje, kiedy schodzi się do szatni kilka razy - zaznaczył Matkowski.Fyrstenberg podkreślił, że mimo pojawiających się głosów, iż tenisiści nie będą spać w wiosce olimpijskiej, oni właśnie tam zamierzają mieć swoje lokum.- Mamy jednak również wynajęte mieszkanie blisko kortów. To wszystko dlatego, że wioska mieści się ok. 1,5 godziny jazdy od Wimbledonu. Gdybyśmy codziennie mieli spędzać trzy godziny w autobusie, byłoby to bardzo męczące, dlatego tuż przed meczami będziemy spać tam, ale nasze główna kwatera będzie ze wszystkimi w wiosce - przyznał Fyrstenberg, który obawia się dużych korków na drogach.- Mam nadzieję, że organizatorzy jakoś sobie z tym poradzą. Na pewno jednak będą problemy z dojazdami. Mimo wszystko człowiek czuje się w Europie jak w domu. Lubimy być w Londynie. Nie ma zmiany czasu, więc mam nadzieję, że będzie więcej telefonów do odebrania po sukcesie - śmiał się.Ostatni etap przygotowań Fyrstenberg i Matkowski spędzą oddzielnie. Pierwszy z nich zagra w turnieju w Hamburgu, drugi będzie trenował na kortach trawiastych na Mazurach. Do Londynu wylecą 21 lipca wraz z większą częścią ekipy.Fyrstenberg liczy na to, że kibice na trybunach stworzą atmosferę podobną do tej podczas niedawnych piłkarskich mistrzostwach Europy w Polsce i na Ukrainie. Radzi również fanom, by nie tylko skupiali się na sporcie, a nie zapomnieli o atrakcjach, które przygotowała dla nich stolica Wielkiej Brytanii.- Koniecznie trzeba odwiedzić London Eye, zwłaszcza nocą. Widać wówczas całą panoramę miasta. Jest wiele muzeów, galerii. Na pewno kibice nie będą się nudzić - zauważył.