Do rewanżowego meczu z Irtyszem pozostało już mniej niż dwie doby, a piłkarze Jagiellonii po dniu spędzonym w Mińsku na Białorusi we wtorek odlecieli do Kazachstanu. Naszym zawodnikom przyjdzie grać tam na sztucznej murawie, jednak zawodnicy klubu z Białegostoku nie uważają aby nawierzchnia stanowiła największy problem. Sześć tysięcy kilometrów w linii prostej z Białegostoku do Pawłodaru Jagiellończycy pokonują autokarem i samolotem. - Na razie pokonaliśmy 390 km autokarem, gdzie w naszym przypadku takie odległości to raczej standard. Najgorsze dopiero przed nami, czyli lot i aklimatyzacja w Kazachstanie - powiedział Grzegorz Sandomierski. - Nie ukrywam, że po ponad sześciu godzinach podróży do Mińska fajnie by było tu zagrać i wracać, a nie kolejne sześć godzin spędzić na lotnisku i w samolocie. No, ale losowanie już dawno za nami, więc zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że będzie inaczej. Miejmy nadzieję, że właśnie podróż i boisko to są największe nasze problemy a rywal okaże się mniej wymagający - dodał Tomasz Frankowski. Najlepszy napastnik Jagiellonii we wtorek po raz pierwszy od meczu z Irtyszem w Białymstoku trenował z zespołem. - Jest już zdecydowana poprawa, jednak pięciodniowa przerwa w treningach jakiś dyskomfort w postawie fizycznej pozostawiła - mówił o swojej dyspozycji kapitan Jagiellonii. Mecz w Pawłodarze rozgrywany będzie na boisku ze sztuczną nawierzchnią, jednak najlepszy snajper "Jagi" nie widzi w tym problemu. - Boisko będzie takie samo dla nas i dla gospodarzy, pogoda podobnie, więc akurat nie uważam tego za jakiś wielki problem. Kapitan Jagiellonii przestrzega jednak przed przedwczesnym stawianiem białostockiego zespołu w drugiej rundzie. - Niby nie ma się kogo bać, jednak wynik jest dosyć ryzykowny i wszystko się może jeszcze wydarzyć. Nie ma co tu piać hurraoptymizmem, że zajedziemy i szybko wygramy, bo już nie w takich potyczkach odpadałem - powiedział Frankowski. Nieco bardziej optymistycznie patrzy na rewanż w Pawłodarze o piętnaście lat młodszy od "Franka" Sandomierski. - Jeżeli zagramy tak uważnie z tyłu i tak dobrze piłką jak graliśmy w Białymstoku, to Kazachowie nie będą nam straszni i to my będziemy świętować awans - stwierdził bramkarz Jagiellonii. - Na pewno będzie to inny mecz od tego w Białymstoku. Kazachowie lubią grać z kontry, długim podaniem na swoich wysokich napastników. Mamy zaliczkę z pierwszego meczu, co prawda skromną, jednak zawsze to coś. Naszym celem jest awans i dalsza gra w europejskich pucharach - zakończył Sandomierski.