Dzisiaj półfinałowe mecze: Maccabi Tel Awiw - CSKA Moskwa i Panathinaikos Ateny - Efes Pilsen Stambuł. Zwycięzcy tych spotkań zagrają w niedzielę o wszystko. O historyczny sukces w Suprolidze, której w następnym sezonie już nie będzie. Ekipy? Najlepsze z najlepszych. Dośc powiedzieć, że w stosunku do ubiegłorocznego Final Four Euroligi, jeszcze wówczas nie podzielonej, rozgrywanego w Salonikach, zmienił się zaledwie jeden zespół. Barcelonę, która w tym sezonie grała pod egidą ULEB w Eurolidze, zastąpiło CSKA Moskwa. Pozostałe zespoły - Panathinaikos, Efes Pilsen i Maccabi - nie zmieniły się. Tak więc bez względu na to, czy Supro czy Euroliga, najlepszym nie sprawia to różnicy. Dla CSKA, ekipy dowodzonej przez Walerego Tichinienkę, to niejako rocznicowy powrót do Paryża i hali Bercy. Dokładnie pięć lat temu grali także w tej hali w Final Four. Wówczas w pierwszej grze przegrali z obecnym i dziś w Bercy Panathinaikosem 71:81. Wtedy Grecy byli poza zasięgiem rywali, w finale bijąc Barcelonę. Stało się tak po kontrowersyjnym bloku centra Pany, Stojana Vrankovicia na obrońcy Barcy, Montero. Rosjanie zaciekle walczyli o brąz turnieju, wygrywając z Realem Madryt 74:73. Z tamtej ekipy trenera Stanisława Jeremina mecze sprzed pięciu lat pamiętają obecni gracze: Igor Kudelin i Nikita Morgunow, nadal podstawowi koszykarze CSKA. Grał wówczas także gracz Anwilu Włocławek, Jewgienij Kisurin, który rzucił Panathinaikosowi 7 punktów. Dla Greków sprawa jest jasna. Mają wygrać i potwierdzić triumf sprzed roku, gdy w finale pokonali Maccabi. Prowadzi ich ten sam szkoleniowiec - Jugosłowianin Zeljko Obradovic. Ledwie 41-letni szkoleniowiec, były obrońca reprezentacji Plavi, który do tej pory cztery razy prowadził ekipy w Final Four (1992 - Partizan Belgrad, 94 - Juventud Badalona, 95 - Real Madryt, 2000 - Panathinaikos Ateny) i za każdym razem opuszczał parkiet jako zwycięzca ! Tyle tylko, ze tym razem Panathinaikos nie jest faworytem dziennikarzy. Po prosty Grecy, mimo że Jugosłowianin Dejan Bodiroga dwoi się i troi, grają źle, a na dodatek tajemnicą poliszynela jest konflikt centra pany, Zeljko Rebracy z samym Obradoviciem, który do tej pory traktował Rebracę jak swojego ulubieńca. Ich sportowe losy cały czas były spójne - Partizan, Benetton Treviso, Panathinaikos, reprezentacja Jugosławii. Po tym sezonie na pewno ich drogi się rozejdą. Tak więc kto? Maccabi Tel Awiw - w wielu wypowiedziach fachowców pojawia się właśnie ten zespół jako potencjalny zwycięzca turnieju. Zresztą sam trener Maccabi, Pini Gershon podkreśla, ze gdyby tak się stało, mógłby już odejść na sportową emeryturę. W końcu on i tysiące fanów w Izraelu obchodzą właśnie dwudziestą rocznicę sięgnięcia po prymat w Europie. W 1981 roku ekipa Maccabi wygrała 80:79 w Strasburgu z Sinudyne Bolonia. Później, owszem były gry w wielkim finale, ale zwycięstwa żadnego. Czas najwyższy to zmienić. Tym bardziej, że w składzie ekipy z Izraela gra najlepszy koszykarz Suproligi, center Nate Huffman, o którego już teraz zabiegają zespoły NBA. Zresztą całe Maccabi oparte jest na Amerykanach. Oczywiście w części naturalizowanych. Nie zmienia to jednak faktu, ze już dziś wszyscy czekają na zwycięstwo ich zespołu w konfrontacji z CSKA. A przecież Rosjanie nie zamierzają łatwo ustąpić. Ba, dla młodego Andrieja Kirilenki, którego w 1999 roku wybrał w drafcie Utah Jazz, będzie to doskonała okazja do potwierdzenia swej wartości. Najmniej szans daje się Turkom. A jednak liczymy na niespodziankę. Młodą ekipę trenera Okrtaya Mahmudiego stać na zwycięstwo nad Panathinaikosem ! Przynajmniej tego byśmy sobie życzyli. Inna sprawa, ze najstarszym koszykarzem Efesu jest zaledwie 27-letni rozgrywający Damir Mulaomerovic, a więc Turkom może zabraknąć doświadczenia, mimo gry w poprzednim Final Four. Ten aspekt podkreślają tureccy dziennikarze, twierdząc, że Mulaomerovic i spółka będą najlepsi w Europie, ale jeszcze nie teraz. Tak więc pierwsze wielkie emocje przed nami. Wieczorem poznamy ekipy, które zagrają o najwyższą stawkę w tegorocznym Final Four. Jacek Bartlewicz, Paryż