W drugiej grze wieczoru młoda ekipa Efesu Pilsen Stambuł stanęła naprzeciw doświadczonym mistrzom Euroligi sprzed roku, Panathinaikosowi Ateny. Turcy nie mieli nic do stracenia. Mogli tylko zyskać. Grecy zaś przegrywając tracili wszystko. Wiedział o tym ich trener, Zrelijko Obradovic, który wcześniej rozstał się z reprezentacją Jugosławii, a teraz wszystko wskazywało na to, że rozstanie się po sezonie z Panathinaikosem Ateny. Przed meczem Predrag Drobnjak serdecznie witał się z rywalami, ale zarazem z przyjaciółmi z reprezentacji Plavich - Dejanem Bodirogą i Zeljko Rebracą. W trakcie gry serdeczności już nie było. Efes: Damir Mulaomerovic, Omer Onan, Vlado Scepanovic, Predrag Drobnjak, Huseyin Besok. Panathinaikos: Giorgos Kalaitzis, Fragiskos Alvertis, Antonis Fotzis, Dejan Bodiroga i Zeljko Rebraca. To wyjściowe składy obu zespołów, uczestników poprzedniego Final Four. Turcy zaczęli bardzo nerwowo, tracąc dwie pierwsze akcje na skutek własnych błędów, ale wreszcie Mulaomerovic trafił z dystansu (3:2). Po kontrze Onana Turcy prowadzili na moment 7:5, bo znów tracili piłki w ataku wobec mocnej defensywy Greków. Ci po kontrach wygrywali 11:7 i trener Efesu, Oktay Mahmudi wziął czas, by uspokoić swoich graczy. Nic z tego. Rywale nadal kontrowali (13:7). Po akcjach Bodirogi i Fotzisa prowadzili 18:9, a po trójce Michaela Kocha - 23:10 na koniec pierwszej kwarty. Od razu więc Turcy zostali znokautowani. Świetny mecz rozgrywał Fotzis, który zaraz na początku drugiej kwarty trafił z dystansu (28:13). Trener Mahmudi dokonywał wielu zmian, ale nie na wiele się to zdało, bo podstawowi gracze Efesu nie trafiali. Inna sprawa, że nie znajdowali recepty na defensywę Panathinaikosu. Jedynym plusem dla nich było to, że przez 3 minuty wynik się nie zmianiał (30:15). Dopiero wolnego wykorzystał Besok. Turcy faulowali w obronie, a Grecy nie trafiali wolnych i gra w drugiej kwarcie wyglądała fatalnie. Dość powiedzieć, że przez 6 minut tej odsłony Grecy wygrywali 7:6. W każdym razie pierwsze spotkanie w Bercy oglądało się znacznie przyjemniej. Przynajmniej koszykówki w nim nie brakowało... W końcu Turcy zaczęli dogrywać piłki pod kosz do Besoka, a ten punktował, bo był znacznie silniejszy od rywali. (38:23). Po przewie Turcy ustawili obronę strefową, jako ratunek przed rzutami z dystansu i dalekiego półdystansu. Na ławce rezerwowych Mahmudi pozostawił słabo grającego Scepanovica. Trener Obradovic wprowadził do gry Johnny Rogersa, ale nie miał z niego pożytku. Turcy wykorzystali brak czujności rywali i zmniejszyli różnicę punktową. Po świetnej dobitce wsadem Drobnjaka, przegrywali już tylko 31:41. Turcy wreszcie lepiej bronili i wyrwali rywalom kilka piłek. Widział to jednak trener Obradovic i szybko poprosił o czas. Na parkiecie nie działo się zbyt wiele, za to na trybunach doszło do przepychanek kibiców obu zespołów. Na szczęście porządkowi uspokoili zwaśnione strony. Na krótko jednak, bo greccy kibice zaczęli rzucać w innych widzów czym popadło. Zanosiło się na grubą awanturę. Przepychanki z ochroniarzami trwały kilka minut, ale skończyło się polubownie. Na parkiecie zaś Efes, o dziwo, skutecznie odrabiał straty, chociaż nadal zawodził w rzutach wolnych (41:50). Po akcji Mulaomerovica było 45:43 w końcówce trzeciej kwarty. Za moment ten sam zawodnik dorzucił kolejne punkty, tym razem z dystansu (48:53). Turcy wracali więc do gry. Odrobili w tej kwarcie 10 punktów do rywali, grając praktycznie cały czas bez skrzydłowych. Obrona strefowa Turków przynosiła rezultaty. Po akcji Mulaomerovica i Mehmeta Okura było już tylko 55:52 dla Pany, której gracze byli wyraźnie pasywni. Teraz jednak i oni ustawili w obronie strefę. Bardzo ważne punkty zdobył w indywidualnej akcji Bodiroga, chociaż wydawało się, że popełnił faul na Mulaomerovicu (58:53). Do końca meczu pozostawało 5 minut. Bodiroga był jednak nadal bezlitosny i jak zwykle decydował o tym, co działo się na parkiecie. Trafił dwa razy z rzędu, na dodatek był faulowany (66:56 w 37. minucie). To załatwiło sprawę na korzyć Greków. Turecka publiczność umilkła. Panathinaikos Ateny - Efes Pilsen Stambuł 74:66 (23:10, 15:13, 15:23, 21:18). Panathinaikos: Alvertis 10, Kalaitzis 6, Fotzis 11, Bodiroga 22, Rebraca 5 oraz Koch 10, Rogers 2, Gentile 2, Middleton 6. Efes: Mulaomerovic 20, Onan 15, Besok 10, Drobnjak 15, Scepanovic 0, oraz Bibo 0, Tunceri 4, Yilmaz 0, Okur 2. Jacek Bartlewicz, Paryż