No i proszę - okazało się, że nawet facet o powierzchowności ogra, bywa uroczy. Podpisując dwuletnią umowę z Michaelem Owenem Alex Ferguson zdobył sympatię milionów fanów. Jestem wśród tych, którzy oczekiwali, że sterany piłkarz dostanie jeszcze jedną szansę. Cztery lata w Newcastle, ciężka kontuzja i na koniec spadek z Premiership, to absolutnie wystarczy. Co Owen jest w stanie dać Manchesterowi? Od kilku lat każde pytanie o niego sprowadza się do jednego: ?Jak zdrowie??. Jeśli ono nie będzie zawodzić zbyt często, ?swoje? gole Owen na Old Trafford strzeli. Ten transfer jest ryzykiem, bo oczekiwania są bardzo duże. Manchester stracił przecież Ronaldo i Teveza. Dając szansę legendzie Liverpoolu Ferguson dał szansę Manchesterowi zarobić na tym pierwszym jeszcze więcej. Wydawało się przecież, że następca sprzedanego za sto milionów gwiazdora musi kosztować przynajmniej 40. Tymczasem 29-letni Owen przyszedł za darmo i teoretycznie jest wciąż graczem zdolnym do wyzwań największych. Od kilku lat futbol systematycznie o tym jednak zapominał. Pierwsze rozmowy z Manchesterem Owen prowadził, jako 13-letni uczeń. Podpisał wtedy jednak kontrakt z Liverpoolem, co było zaskakujące, bo ojciec grał w Evertonie. Od 1997 do 2004 roku w każdym sezonie zdobywał dla ?The Reds? najwięcej bramek. Wierzchołkiem kariery był transfer do Realu Madryt. W 2004 roku Florentino Perez uczynił go piątym po Figo, Zidanie, Ronaldo i Beckhamie graczem galaktycznym. Strzelił dla królewskich 13 bramek, uznania jednak nie zdobył. Perez powinien go jednak dobrze wspominać, był jedynym transferem na którym zarobił - kupując za 12 mln euro, sprzedając do Newcastle za 18 mln (gdzie ciężka kontuzja zabrała mu 18 miesięcy gry). Dyskutuj na blogu w Darkiem Wołowskim