Pierwsze minuty to kombinacyjne ataki Chorwatów kończone spod kosza i trzypunktowe rzuty Francuzów w odpowiedzi. Na tablicy wyników często widniał remis. Dwupunktowe prowadzenie ekipie z Bałkanów po pierwszej kwarcie zapewnił rzutem za trzy punkty sekundę przed końcem tej części gry Marko Popović (16 pkt do przerwy). Na początku drugiej kwarty Chorwaci uzyskali nawet dziewięć punktów przewagi (29:20). Widać było nich większą determinację, a Francuzi zdawali się być uśpieni faktem, że awansu do ćwierćfinału nic i nikt nie może im już odebrać. Drugą połowę trójkolorowi rozpoczęli z pięciopunktową stratą, ale w 23. minucie po efektownym wsadzie Florenta Pietrusa był remis 48:48, a chwilę później objęli prowadzenie. Ich trener Vincent Collet co chwilę brawami dziękował za twardą i agresywną obronę, która funkcjonowała dużo lepiej niż przed przerwą. Pod koniec trzeciej kwarty publiczność rozgrzał blok Nicolasa Batuma na chorwackim jedynaku z NBA Roko-Lenim Ukiciu, a pięć kolejnych punktów Tony'ego Parkera zapewniło Francuzom osiem punktów przewagi (59:51). Zryw ekipy trenera Jasmina Repesy w ostatniej kwarcie sprawił, że w pewnym momencie dogonili rywali na pięć punktów, ale losów spotkania nie zdołali odwrócić, m.in. dlatego, że zbyt często pudłowali spod kosza. Chorwacja - Francja 79:87 (21:19, 25:22, 10:22, 23:24) Chorwacja: Marko Popović 30, Leni-Roko Ukić 11, Marko Banić 10, Nikola Prkacin 6, Kresimir Loncar 6, Zoran Planinić 3, Davor Kus 3, Mario Kasun 2, Nikola Vujcić 2, Sandro Nicević 2, Mario Stojić 2, Marin Rozić 2. Francja: Tony Parker 24, Nicolas Batum 18, Boris Diaw 15, Florent Pietrus 14, Ali Traore 5, Nando de Colo 3, Yannick Bokolo 3, Ronny Turiaf 3, Alain Koffi 2, Aymeric Jeanneau 0, Antoine Doit 0.