"Zakładamy, że w sumie, na każde spotkanie będziemy w stanie przewieźć około tysiąca fanów. Mamy już w tym kierunku doświadczenie, bowiem zawsze gdy na stadionie odbywają się koncerty pomagamy kolegom ze środków transportu publicznego" - powiedział kierownik ds. komunikacji Ronald Braun. Również finansowo zyskałaby na tym najstarsza kursująca kolejka w Wiedniu. "Żyjemy przede wszystkim z organizowanych na stadionie imprez. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że straty wyrządzone przez kibiców piłkarskich mogą przekroczyć nasz dochód. Nie mamy jednak mimo wszystko zamiaru podnosić ceny za przejazd. Tak jak dotychczas będzie ona wynosiła dwa euro" - zapowiedział Braun. Inaczej jednak niż po imprezach muzycznych, tym razem "Liliput", jak Wiedeńczycy nazywają kolejkę, nie będzie kursował po meczach. "W sporcie zawsze ktoś przegrywa. Jedni są szczęśliwi i świętują, drudzy są wściekli i nierzadko swoją złość wyładowują na wszystkim co jest dookoła. Obawiamy się, że na tym mogłaby ucierpieć również nasza kolejka. Naprawy są bardzo kosztowne, dlatego lepiej będzie, jeśli przewozem kibiców po meczu zajmie się już kto inny" - powiedział Braun. "Liliput" trasę około czterech kilometrów dzielącą Prater od stadionu pokonuje, jadąc ze średnią prędkością 18 km/godz. w 20 minut. Po raz pierwszy kolejka przewiozła Wiedeńczyków w 1928 roku w setną rocznicę śmierci kompozytora Franza Schuberta.