- Był to mecz niesamowitej walki, choć może mało piękny dla oka. Nasz zespół prowadził od początku do końca, a Niemcy ciągle nas gonili. Wygraliśmy bardzo ważne spotkanie, to był taki mały finał, a kolejny czeka nas ze Szwecją. Nasi zawodnicy pokazali, że potrafią grać, walczyć i w tym turnieju mogą wiele osiągnąć - powiedział Eugeniusz Lijewski, trener pierwszoligowej Ostrovii Ostrów Wlkp. Szkoleniowiec przyznał, że mimo zwycięstwa, w grze polskiego zespołu dało się zauważyć drobne mankamenty. - Brakowało trochę konsekwencji i szczęścia w sytuacjach jeden na jeden. Można było więcej takich okazji wykorzystać. Częściej też powinniśmy uruchamiać lewe skrzydło. To jest na pewno do poprawienia. Z drugiej strony jak jest mecz walki, to praktycznie cała akcja koncentruje się między trzema rozgrywającymi a kołowym i ciężko budować przewagę na skrzydłach. Lijewski po meczu wyróżnił m.in. Bartłomieja Jaszkę. - Bartek potwierdził, że jest takim szefem zespołu na środku rozegrania. Nie bał się oddawać rzutu. Cieszy również gra młodego Tomka Rosińskiego, który debiutuje w mistrzostwach - podkreślił. Według Lijewskiego, trudno wskazać faworyta turnieju. - W mistrzostwach Europy nie ma słabych drużyn. To turniej, który pod względem sportowym jest mocniejszy niż igrzyska olimpijskie, czy mistrzostwa świata - stwierdził. Szkoleniowiec Ostrovii jest dumny, że aż trzech zawodników biorących udział w ME pochodzi z Ostrowa. Oprócz jego synów - Marcina i Krzysztofa, pierwsze kroki w ostrowskim klubie stawiał Jaszka. - Z kolei mama Tomka Rosińskiego również pochodzi z Ostrowa, a jego ojciec był zawodnikiem Ostrovii w latach 70. - przypomniał Lijewski.