Sporo zamieszania było z tym meczem. W pierwotnym terminie spotkanie Trefla z Anwilem, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, zostało odwołane. <a href="https://sport.interia.pl/koszykowka/liga-mezczyzn/news-energa-basket-liga-mecz-trefl-sopot-anwil-wloclawek-odwolany,nId,4949923">Powodem były zakażenia koronawirusem w zespole z Włocławka</a>. Z tego powodu "Rottweilery" nie były w grze przez trzy tygodnie. Trzy kolejne mecze przed przymusową przerwą Anwil przegrał i zajmował zaledwie 15. miejsce w tabeli Energa Basket Ligi. Ta pozycja na pewno nie satysfakcjonuje nikogo w klubie, ani w żyjącym koszykówką mieście. Dość powiedzieć, że w poprzedniej dekadzie Anwil tylko raz był poza play-off, przeważnie bijąc się o najwyższe ligowe zaszczyty. Włocławskie ambicje sięgają wysoko stąd kolejna, druga już w tym sezonie roszada na ławce trenerskiej, na której w środowy wieczór zadebiutował trener Przemysław Frasunkiewicz. Niezły kołowrotek. "Franc" jeszcze tydzień temu mierzył się z Treflem w roli trenera Asseco Arki. Urodzony w Trójmieście i związany z nadmorskim basketem (<a href="https://sport.interia.pl/koszykowka/liga-mezczyzn/news-koszykowka-przemyslaw-frasunkiewicz-odchodzi-z-asseco-arki-g,nId,4968165">ostatnio blisko pięć lat był trenerem w Gdyni</a>) Frasunkiewicz jeszcze nawet nie zdążył być we Włocławku, dzień przed meczem czekał na drużynę Anwilu w jednym z gdańskich hoteli. Oczekiwanie się przedłużało, bo Trójmiasto zaatakowała zima i niełatwo było do niego dojechać. Rano przed meczem trening rzutowy i do boju. Ostatecznie efekt "nowej miotły" nie zadziałał. Spotkanie zaczęło się od pierwszego z sześciu celnych rzutów za trzy w wykonaniu Karola Gruszeckiego. W połowie kwarty było 18:16 dla Trefla, nierzadko taki wynik notuje się po pełnej ćwiartce meczu. Drużyny szły łeb w łeb prezentując radosną koszykówkę nastawioną na atak. Sopocianie w dwóch poprzednich meczach (z Asseco Arką i Polpharmą) rzucili ponad 100 punktów i wyraźnie mieli apetyt na powtórkę. Ostatecznie zabrakło niewiele. Po 10 minutach było 29:27 dla gospodarzy po tym jak "buzzer beaterem" popisał się kapitan sopocian, Paweł Leończyk. Warto dodać, że popularny "Leon" karierę przeplata pobytami w dwóch mocnych ośrodkach koszykarskich - w latach 2013-15 grał w Sopocie, 2016-18 we Włocławku, od tej pory znów nad morzem. Na początku drugiej kwarty Treflowi przestał "siedzieć" rzut z dystansu, dzięki czemu przewagę zaczęli zyskiwać goście, którzy wyszli na kilkupunktowe prowadzenie dzięki skutecznemu pod koszem Ivicy Radiciowi. Chorwat jako pierwszy wśród aktorów środowego meczu osiągnął dwucyfrową zdobycz punktową - do połowy nabił 16 oczek, w całym spotkaniu - 22. Po "trójce" Przemysława Zamojskiego (kolejny zawodnik, który wiele lat kariery spędził w Trójmieście, zdobył tu sześć ze swych dziesięciu tytułów mistrzowskich) przewaga Anwilu sięgnęła sześciu punktów. Sopocianie przełamali złą passę rzutów z dystansu trafieniami Gruszeckiego i TJ Hawsa niwelującym deficyt do zaledwie punktu. Po drugiej, znacznie mniej obfitej w punkty, części meczu gospodarze wrócili na prowadzenie - 47:45. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> Drugą połowę meczu goście widząc słabą wcześniej skuteczność Trefla z dystansu (5 na 14 za "3" w pierwszej części) rozpoczęli od obrony strefowej. Szybko jednak było plus dziewięć dla sopocian po efektownych "dunkach" <a href="https://sport.interia.pl/koszykowka/news-trefl-sopot-nuni-omot-to-bylo-jak-sen,nId,4945338">Nuniego Omota</a>. Po trzeciej celnej "trójce" Gruszeckiego, podopieczni trenera Marcina Stefańskiego zaczęli "odjeżdżać" rywalom. Gdy się wydawało, że jest "po herbacie" Zamojski popisał się akcją "2+1" redukując przewagę Trefla do dwóch zaledwie punktów. Na nic to! Dwie "trójki" Hawsa, potem dwie Gruszeckiego i przewaga urosła do 14 punktów. Tym razem naprawdę było po meczu. Jeszcze kilkoma wsadami popisał się Dominik Olejniczak, piąty zawodnik gospodarzy z dwucyfrową zdobyczą punktową. Po stronie gości było tylko trzech tak skutecznych koszykarzy. Po wyrównanej pierwszej połowie, w drugiej sopocianie odjechali włocławianom i w efekcie zdecydowanie wygrali. Przed trenerem Przemysławem Frasunkiewiczem wiele pracy. Trefl Sopot - Anwil Włocławek 96:83 (29:27, 18:18, 29:21, 20:17) Trefl Sopot: Karol Gruszecki 24, Nuni Omot 20, Dominik Olejniczak 12, Martynas Paliukenas 4, Łukasz Kolenda 0 oraz TJ Haws 15, Paweł Leończyk 13, Michał Kolenda 4, Darious Moten 4, Witalij Kowalenko 0, Daniel Ziółkowski 0, Łukasz Klawa 0. Trener: Marcin Stefański Anwil Włocławek: Ivica Radić 22, Rotnei Clarke 15, Przemysław Zamojski 12, Ivan Almeida 8, Walerij Lichodiej 2 oraz Shawn Jones 10, Andrzej Pluta jr 7, Krzysztof Sulima 4, Artur Mielczarek 3, Wojciech Tomaszewski 0, Adam Piątek 0. Trener: Przemysław Frasunkiewicz. Maciej Słomiński, Ergo Arena, Gdańsk/Sopot