Porażka ze Słowenią nie przekreśla szans podopiecznych trenera Bogdana Wenty na awans do turnieju finałowego ME, którego gospodarzem w styczniu 2012 roku będzie Serbia. Ta porażka może nie mieć żadnego znaczenia, bo awans z grupy wywalczą dwa pierwsze zespoły, a Polacy grają jeszcze rewanże ze Słowenią (w sobotę w Zielonej Górze) oraz z Ukrainą i Portugalią i wyprzedzenie tych dwóch ekip wystarczy do awansu, a obaj przeciwnicy są zdecydowanie w zasięgu - nawet osłabionej - kadry Wenty. Osłabionej, bo do Lublany nie pojechali Karol Bielecki, Mariusz Jurasik i Artur Siódmiak oraz kontuzjowani Sławomir Szmal i Michał Jurecki. Co zresztą odbiło się na jakości gry i na wyniku, bo w wielu sytuacjach "Biało-czerwoni" mogli zagrać lepiej, ale brakowało doświadczenia. Nie odbiło się to tylko na dramaturgii i atrakcyjności meczu, bo przez całe spotkanie trwała zacięta walka. Trzybramkową stratę z pierwszego kwadransa Polacy odrobili wykorzystując bardzo dobrą dyspozycję Bartłomiej Jaszki i Tomasza Tłuczyńskiego. Także drugi skrzydłowy, Patryk Kuchczyński , imponował spokojem i skutecznością. A potem już do końca meczu żadnej z drużyn nie udało się odskoczyć na więcej niż dwa gole. Trzy minuty przed końcem nie było jeszcze wiadomo kto wygra. Polacy mieli swoją ogromną szansę, bo byli na fali. Piotr Wyszomirski obronił karnego, a jego koledzy odrobili dwa gole straty doprowadzając do remisu 28-28 i jeszcze przejęli piłkę. Co prawda dwie minuty kary dostał Daniel Żółtak, ale poprzednie fragmenty gry w osłabieniu "Biało-czerwonym" wychodziły całkiem nieźle. Jednak w ataku Polacy popełnili prosty błąd, dobrze znany ze styczniowych mistrzostw świata w Szwecji. Jeden z najlepszych naszych graczy w tym meczu Grzegorz Tkaczyk zgubił piłkę i Słoweńcy wykorzystali kontrę po rzucie Dragana Gajicia i wyszli na prowadzenie 29-28. W kolejnej akcji Robert Orzechowski nie załapał piłki podanej przez Marcina Lijewskiego, gola na 30-28 zdobył Sebastian Skube i było po meczu. W ten sposób dwiema prostymi stratami drużyna Bogdana Wenty zaprzepaściła cały wcześniejszy wysiłek. Bo "Biało-czerwoni" zagrali całkiem niezły mecz, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę skład, w jakim pojechali do Lublany. Choć Wenta przekonywał, że to najmocniejsze aktualnie zestawienie, na jakie stać polską piłkę ręczną, to brak doświadczonych graczy robił różnicę. Nie ma oczywiście żadnej gwarancji, że szukający formy Jurasik lepiej złapałby piłkę niż Orzechowski, albo podejmowałby lepsze decyzję rzutowe od gracza MMTS Kwidzyn, ale już objeżdżanemu w obronie przez Urosa Zormana Danielowi Żółtakowi przydałaby się podmiana przez np. Siódmiaka. Mimo to, przed sobotnim rewanżem we własnej hali Polacy powinni być faworytem. Początek meczu w Zielonej Górze o 14.30. Transmisja w TV 4. Słowenia - Polska 30-28 (14-14) Polska: Adam Malcher, Piotr Wyszomirski - Tomasz Rosiński 2, Patryk Kuchczyński 3, Piotr Grabarczyk, Daniel Żółtak, Robert Orzechowski 2, Bartłomiej Tomczak, Mariusz Jurkiewicz 2, Grzegorz Tkaczyk 4, Marcin Lijewski 2, Krzysztof Lijewski 2, Tomasz Tłuczyński 6, Bartłomiej Jaszka 2, Bartosz Jurecki 3. Najwięcej bramek dla Słowenii: Dragan Gajić 8, Jure Natek 5, Uros Zorman i David Spiler - po 4. Kary: Słowenia - 14, Polska - 12 min. Sędziowali: Martin Gjeding i Mads Hansen (obaj Dania). Widzów ok. 13 tys. (komplet). W innym meczu grupy 3.: Portugalia - Ukraina 28:16