Koman Coulibaly to doświadczony arbiter z Mali, jeden z najbardziej cenionych afrykańskich. Bez zarzutu prowadził chociażby ostatni finał Pucharu Narodów Afryki, w którym Egipt pokonał Ghanę 1-0. Począwszy od 2004 roku sędziował już na czterech finałach PNA, z zawodu jest ekonomistą, co nie ma nic do rzeczy. W piątek na mundialu miał swój czarny dzień. Kartkami obdzielał Słoweńców i Amerykanów sprawiedliwie, ale w końcówce meczu coś mu strzeliło do głowy i tylko z sobie znanych przyczyn nie uznał gola strzelonego przed Edu. USA powinny wygrać 3-2. Nie było mowy o spalonym, Coulibaly nawet nie spoglądał na liniowego, tylko dopatrzył się faulu jednego z "Jankesów". Jeśli już ktoś był faulowany, to jeden z Amerykanów! "To hańba! Ten gol powinien być uznany!" - pieklił się komentujący dla stacji ESPN były piłkarz USA Alexi Lalas. Trudno się z nim nie zgodzić. Długo trzymałem kciuki za Andrażem Kirmem i jego kolegami. Wszak Słowenia była najlepszą drużyną w naszej grupie eliminacyjnej, choć przypadkowo wyprzedziła ją Słowacja. Teraz podopieczni Matjaża Keka są w tarapatach - przed nimi Anglia, z którą nie wolno przegrać, jeśli nie chce się wracać do domu po fazie grupowej. Gdy Amerykanie podnieśli się od stanu 0-2 jako pierwsi na tych MŚ, i z zapałem dążyli do zwycięstwa, chciałem żeby im się udało. Podopieczni Boba Bradleya prezentowali nie tylko perfekcyjne wybieganie i przygotowanie fizyczne, ale też fantazję w grze i niesamowity ciąg na bramkę! Przyjemnie się oglądało. Niemcy przegrali z Serbią, czego chyba nikt się nie spodziewał. Spotkanie "gorących głów". Miro Klose pokazał, że płynie w nim słowiańska krew i po faulach na połowie rywala wyleciał z boiska. Nemanja Vidić pokazał, że specjalnością Serbów jest również piłka ręczna (u nich: "hadzana") i tylko dzięki interwencji Vladimira Stojkovicia zespół uratował trzy punkty przedłużające jego nadzieje na awans. Zachodzicie pewnie w głowę, jak w ciągu kilku dni można zagrać dwa, tak skrajnie odmienne mecze, jak zdarzyło się to Niemcom? Takich "myślenic" nie mają mundialowi eksperci INTERIA.PL Franciszek Smuda i Kamil Kosowski. "Franz" podkreślał, że Australia, którą Niemcy rozbili 4-0 była słaba, a dopiero w II rundzie zaczną się dramaty i ekipa Loewa może równie dobrze przegrać z Serbami i wszystko dla niej zacznie się od nowa! "Kosa" nie wierzył też w Niemców i prorokuje ich odpadnięcie w 1/8 finału, czyli tuż po fazie grupowej. Ja bym jednak chciał oglądać Łukasza Podolskiego przynajmniej w ćwierćfinale. Zobacz tekst i dyskutuj na blogu Michała Białońskiego