Ebi Smolarek jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci Ekstraklasy. W swojej karierze występował już w lidze holenderskiej, niemieckiej, hiszpańskiej i greckiej. Przed rozpoczęciem sezonu 2010/2011 za namową prezesa Polonii Warszawa, Józefa Wojciechowskiego, podpisał kontrakt z "Czarnymi Koszulami". Pomarańczowa Ekstraklasa INTERIA.PL: Politycy próbowali kiedyś z Polski zrobić drugą Irlandię, a teraz dla odmiany właściciele klubów Ekstraklasy zamarzyli sobie, by z rodzimej ligi uczynić drugą... Holandię. W Polonii i Wiśle są holenderscy trenerzy i działacze, a wiele klubów sięga po piłkarzy z doświadczeniem z Eredivisie. Jak sądzisz, jaki to będzie miało wpływ na poziom Ekstraklasy? Euzebiusz Smolarek, napastnik Polonii Warszawa: - Myślę, że dla polskiej piłki to dobra sytuacja. Holenderski futbol od lat jest na najwyższym poziomie i sądzę, że sprowadzanie do Polski ludzi, którzy znają tamtejszą piłkę od podszewki jest dobrym posunięciem. To pozytywne zjawisko dla każdej ligi, że przychodzą obcokrajowcy, którzy mogą podnieść poziom nie tylko na boisku. W jaki sposób zmieniły się wasze treningi, gdy trenerem został Theo Bos? - Każdy trener ma swój styl, ale nasz szkoleniowiec to typowy przedstawiciel holenderskiej szkoły. Kiedy wykonujemy różne ćwiczenia u Bosa, przypominam sobie zajęcia z trenerem Bertem van Marwijkiem, który prowadził Borussię Dortmund, gdy byłem zawodnikiem tego klubu. To są dość ciężkie treningi. Ja nazywam je "holenderskie", ale jestem do tego przyzwyczajony. Taki sposób pracy mi się podoba. Czy widzisz w Polonii zawodników, którzy mogą zrobić karierę w Europie Zachodniej? - Oczywiście. Uważam, że jeśli tylko ktoś jest młody i ma ambicję, to wszystko jest możliwe. Najbliżej dużych karier są ci zawodnicy, którzy regularnie dostają powołania do reprezentacji (oprócz Smolarka powołania od Franciszka Smudy dostają też Adrian Mierzejewski i Tomasz Jodłowiec - przyp. BB). Oprócz nich jest też jednak kilku młodych chłopaków, którzy mają predyspozycje do tego, by zostać dobrymi zawodnikami. A tobie chodzi jeszcze po głowie powrót do którejś z mocniejszych lig? - Nie, jestem szczęśliwy w Polonii, a Warszawa bardzo mi się podoba. Patrzę na to w ten sposób, że nie ma sensu zmieniać klubu, kiedy wszystko układa się dobrze. W karierze zwiedziłem już parę krajów, ale muszę przyznać, że nigdzie nie ma tak dobrego jedzenia jak w Polsce (śmiech). Kto twoim zdaniem będzie w tym sezonie mistrzem Polski? - Co ja mogę powiedzieć? Pewnie, że Polonia (śmiech)! A tak poważnie, to zobaczymy, jak to wszystko się potoczy. Na razie koncentrujemy się na tym, aby nasza gra wyglądała jak najlepiej w każdym kolejnym meczu. Najkrótszą drogą do Europy Co się stało z Polonią w rundzie jesiennej? Zaczęliście świetnie, ale potem coś się zacięło... - Trudna sprawa. Tak, jak powiedziałeś - coś się zacięło i później nie potrafiliśmy odnaleźć właściwej formy. Po tych świetnych trzech czy czterech meczach poczuliśmy się już bardzo mocni i potem zawodziła nas koncentracja. A tobie udało się w zimie ustabilizować formę? Jesienią bywało z tym różnie - grałeś tak, jak cały zespół. Początek był imponujący, ale z czasem coraz gorzej... - Rzeczywiście. Muszę przyznać, że nasza sytuacja była trudna, zwłaszcza po odejściu trenera Bakero. Przyszedł nowy szkoleniowiec - Paweł Janas - który miał swój styl i musieliśmy mieć trochę czasu, żeby się dostosować. - Podobnie było w zimie, kiedy z kolei trener Bos uczył nas swojego sposobu gry. Sądzę, że tym razem efekty mogą być dobre, bo na zgrupowaniach w Turcji i Hiszpanii naprawdę ciężko pracowaliśmy. Jakie cele stawiacie sobie przed rundą wiosenną? - Chcielibyśmy wygrać jak najwięcej meczów (śmiech). Najważniejsze jest dla nas to, żebyśmy grali dobrze w piłkę, żebyśmy na boisku tworzyli drużynę. Nie ukrywamy, że chcemy wygrać Puchar Polski - to nasz główny cel. Oprócz tego zamierzamy powalczyć o jak najwyższe miejsce w lidze. Fanaberie prezesa Nie obawiacie się, że kiedy przytrafi się wam słabszy okres, to prezes Józef Wojciechowski się wścieknie i - powiedzmy - ześle kilku piłkarzy do "Klubu Kokosa?" - W piłce wszystko jest możliwe - zarówno sukces, jak i porażka. Na co dzień nie zastanawiamy się nad tym, co może się stać w przypadku gorszej formy. Mamy za sobą udany okres przygotowawczy (Polonia pokonała w sparingu m.in. Zenit Sankt Petersburg - przyp. BB), ale teraz koncentrujemy się na tym, by dobrą formę pokazać w grach o punkty. Czy Jose Maria Bakero zaglądał do kieliszka? Dlaczego Ebi Smolarek przydałby się kadrze? Czytaj dalej!