Od kilku sezonów zakończenie rozgrywek ligowych w Polsce nie jest równoznaczne z wyłonieniem zespołów, która spadają bądź awansują do ekstraklasy. Przed rokiem zamieszanie, w związku z degradacjami za korupcję Korony Kielce i Zagłębie Lubin, było tak wielkie, że start rozgrywek został opóźniony o dwa tygodnie. Teraz zanosi się na nie mniejsze problemy. ŁKS Łódź nie dostał licencji na grę w ekstraklasie i w tej sytuacji do meczów barażowych miały przystąpić Cracovia i Korona Kielce. Tymczasem wypadł kolejny "trup z szafy" - czyli sprawa Widzewa, który wprawdzie wywalczył awans, ale rok temu rozgrywki powinien rozpocząć w drugiej, a nie pierwszej lidze. Sytuacja ta martwi dyrektora zarządzającego Ekstraklasy SA, Bogdana Basałaja, który jednak wierzy, że nie dojdzie do powtórki sprzed roku, gdy trzeba było odwoływać kolejki. - My jako Ekstraklasa SA do gry w barażach wskazaliśmy Cracovię - powiedział portalowi INTERIA.PL Bogdan Basałaj. - Zespół z 1. ligi wyznacza PZPN. Na razie jest nim Korona. Zobaczymy, co wydarzy się w piątek, gdy zbierze się Komisja do Spraw Nagłych PZPN. Mam nadzieję, że sytuacja sprzed roku już się nie powtórzy. Jest teraz więcej czasu, aby znaleźć rozwiązanie. To przecież logiczne, że przynajmniej półtora miesiąca przed rozpoczęciem sezonu kluby powinny znać dokładny terminarz, aby zaplanować przygotowania i strategię przy sprzedaży karnetów. My terminarz przygotujemy, gdy tylko będziemy znali skład ekstraklasy. Dyrektor Basałaj pytany czy takie zamieszanie wokół rozgrywek nie obniża i tak już kiepskiego wizerunku ekstraklasy odparł: - Taką mamy piłkę w Polsce. Przed laty prestiż obniżał brak oświetlenia i podgrzewanych muraw na stadionach. Potem zamieszanie związane z korupcją. Mam nadzieję, że to już ostatni taki rok, bo w przyszłym baraże zostały zniesione.