Mohammed i Ali Mirza znaleźli się w gronie 150 szyickich zawodników, trenerów oraz sędziów zatrzymanych w wyniku akcji mającej na celu stłumienie antyrządowych protestów, które wybuchły w Bahrajnie w lutym bieżącego roku. Podczas procesu, który odbył się za zamkniętymi drzwiami, obu zawodnikom zarzucono przynależność do grupy manifestantów, którzy spalili farmę należącą do jednego z członków rządzącej krajem dynastii Al Chalifa. Trybunał wojskowy uznał ich również winnymi nielegalnego posiadania broni oraz kradzieży pieniędzy. Z oskarżeniami oraz wydanym w poniedziałek wyrokiem nie zgadza się ojciec piłkarzy ręcznych Mirza Salman Abdulla, uznając je za absurdalne. "Moi synowie zawsze kochali swój kraj i sport. Nie zrobili nic złego. To wszystko absurd, niedorzeczność, nieprawda. Do czasu kryzysu w Bahrajnie, Mohammed i Ali przebywali poza krajem i nie byli zaangażowani w sprawy polityczne" - podsumował. Za znalezienie się w grupie demonstrantów odpowiedzialnej za podpalenie posesji jednego z przedstawicieli dynastii rządzącej państwem, na karę 15 lat więzienia skazano także innego sportowca, grającego w piłkę ręczną plażową Ali'ego Jawada. Do zamieszek w Bahrajnie doszło w lutym. Jedną z przyczyn ich wybuchu było poczucie dyskryminacji stanowiącej większość mieszkańców tego kraju ludności szyickiej przez kontrolowany od ponad 200 lat przez sunnicką dynastię rząd.