INTERIA.PL: Jeszcze parę dni temu odbierałeś u nas nagrodę dla Piłkarza 20-lecia, a już dzisiaj wskakujesz do bramki reprezentacji! Jerzy Dudek: - Poskutkowało, wasz plebiscyt spowodował, ze trener Smuda mnie dowołał (śmiech). Pokazałeś chyba, że forma jest! - Jest czy nie jest. Ja to wszystko traktuję bardziej zabawowo. Bardzo się cieszę z tego, że tu jestem i skorzystałem na przyjeździe tutaj. Jak doszło w ogóle do twojego przyjazdu do Austrii? - Przyjechałem typowo towarzyszko. Już tydzień temu zaprosił mnie na dwa-trzy dni trener Smuda, żeby przyjechać i zobaczyć jak trenują, bo ćwiczą pod okiem nowych specjalistów z Ameryki. Chciałem zobaczyć, ocenić, jaka jest atmosfera. Bardzo się cieszę z tego przyjazdu. Jutro zobaczę mecz ze Słowacją, w którym zagramy w najsilniejszym składzie i będzie już wiadomo dużo więcej. Kiedy się dowiedziałeś o tym, że będziesz trenował z kadrą? - Dziś rano trener mówi: "Chodź, przebierzesz się, bo dwóch naszych bramkarzy odpoczywa, są przemęczeni po tych ciężkich treningach". Ja - urodzony pasjonata piłki nożnej - nie mogłem odmówić. Miałeś swój sprzęt? - Swój sprzęt - buty, rękawice zawsze wożę ze sobą. Potrzebowałem tylko koszulek w narodowych barwach. Jeśli zajdzie potrzeba, usiądziesz na ławce w meczu ze Słowacją? - To nie wchodzi w rachubę. Jestem tak jak wy - obserwuję to co się dzieje na kadrze. Urazy Tytonia i Fabiańskiego są poważne? - Nie mam pojęcia. Słyszałem, że są przemęczeni, mają tylko mikorurazy, ale sztab medyczny to lepiej oceni. Sądzę, że ze Słowacją będzie bronił Wojtek Szczęsny, a na ławce usiądzie Tytoń. Nie brakuje w tej kadrze Boruca? - Najbardziej brakuje mi samego siebie. Fajna jest tu atmosfera, wszedłem do autobusu i od razu przypomniały mi się stare dobre czasy. Sądzę, że ta trójka bramkarzy - Szczęsny, Tytoń i Fabiański - jest idealna dla trenera. "Fabian" z Wojtkiem pracują razem w świetnym klubie, Tytoń bardzo dobrze radzi sobie w PSV, z tygodnia na tydzień robi postępy. Fabiański nie gra w klubie - to nie problem? - Widzieliście, by był problem w meczu z Łotwą? Nie sądzę, aby miał kiedykolwiek w reprezentacji problem. Wręcz przeciwnie, fakt, że nie gra w klubie mobilizuje go, by na każdym kroku pokazać, że to nie odcisnęło na jego postawie żadnego piętna. Porównuję jego sytuację do mojej z 2006 roku, gdy przyjeżdżałem na kadrę trochę z innej perspektywa, bo przez długie klata byłem bramkarzem numer jeden, ale wtedy jednak nie grałem w klubie i to psychicznie mi pomogło, bo byłem głodny piłki. Widziałem postawę Łukasza, rozmawiałem też z trenerem, więc wiem, że "Fabian" jest w super gazie. Dwie kontuzje bramkarzy to jednak kłopot dla sztabu? - Zdecydowanie tak, ale bądźmy spokojni - Przemek usiądzie na ławce w meczu ze Słowacją. Żegnałeś się z kadrą w meczu ze Słowacją, a tu znowu gramy z nią. - Czyli nigdy nie mów nigdy (śmiech), ale poważnie, nie ma szansy, abym nawet siedział na ławce. Rozmawiał w Lienzu: Michał Białoński