"Para napastników, kilku pomocników, trochę obrońców, Turienzo i dwóch bramkarzy" - w ten sposób na humorystycznej grafice opisał taktykę Espanyolu kataloński "Sport", nawiązując do sytuacji z końcówki meczu, po której Barcelonie należał się rzut karny. Raul Rodriguez, prawy obrońca "Papużek", w obrębie pola karnego rękami zatrzymał strzał Pedro Rodrigueza, a arbiter Turienzo Alvarez nie dopatrzył się żadnego przewinienia. Decyzja sędziego niewątpliwie pomogła Espanyolowi ostatecznie utrzymać remis 1-1 do końca spotkania, jednak to nie Turienzo Alvarezowi należą się największe gratulacje za powstrzymanie FC Barcelony. Espanyol zagrał z "Dumą Katalonii" jak równy z równym, z determinacją w defensywie i z polotem na połowie rywali, a finezyjne, momentami aż zbyt finezyjne wymiany piłek wprowadzały potężne zamieszanie w zaledwie trzyosobowej linii defensywy Barcelony. Gdyby Joan Verdu, prawdziwy lider gospodarzy Cornella-El Prat, uderzał nieco celniej, goście mogliby wracać do domu z pustymi rękami. Obydwa katalońskie kluby kładą gigantyczny nacisk na szkolenie i promowanie młodzieży, na boisku roiło się od wychowanków obydwu zespołów, absolwenci akademii piłkarskich jednej i drugiej drużyny - Cesc Fabregas oraz Alvaro Vazquez - zdobywali bramki. Za ironię losu można uznać fakt, że najlepsi w Espanyolu - wspomniany Verdu oraz Sergio Garcia - to wychowankowie FC Barcelony. Barcelona też miała swoje sytuacje, zwłaszcza że zawodnicy Espanyolu podaniami do rywali kilkakrotnie sami prosili się o strzelenie im bramki, ale obrońcy tytułu mistrza Hiszpanii wykazywali się gigantyczną nieporadnością. Niczego nie potrafił zdziałać nawet Leo Messi, który dzień później trzeci rok z rzędu został uznany najlepszym piłkarzem na świecie. Zobacz skrót derbów Barcelony: Wymarzony początek roku Benzemy Cristiano Ronaldo, drugi w wygranym przez Messiego plebiscycie, wprawdzie strzelił gola Granadzie, ale dopiero wtedy, gdy wynik rywalizacji był już rozstrzygnięty. Gdy Real męczył się z beniaminkiem o przełamanie wyniku, Portugalczyk był niewidoczny. To głównie Mesue Oezil i Karim Benzema zapewnili "Królewskim" komplet punktów - Niemiec podaniami, Francuz golami. "W domu rządzi kot" - trafnie zatytułował relację ze spotkania Delfin Melero, dziennikarz "Marki". Kilkanaście kilogramów i kilkadziesiąt udanych spotkań Benzemy temu Jose Mourinho narzekał, że jeśli nie ma psa (mając na myśli kontuzjowanego Gonzalo Higuaina), na polowanie trzeba iść z kotem (Benzemą). Teraz francuski snajper wydaje się zawodnikiem nie do zastąpienia. To on poderwał Real do walki w spotkaniu Pucharu Króla przeciwko Maladze. Zdumiewa łatwość, z jaką Benzema umieszcza piłkę w siatce w sytuacjach w zasadzie nie strzeleckich. Bramkarza Granady za drugim razem pokonał z grymasem bólu na twarzy - przyjmując przed oddaniem strzału piłkę, nabawił się urazu. "Żółta Łódź Podwodna" - wynurzanie rozpoczęte Po zaledwie dwudziestu minutach derbów regionu Walencji, Villarreal prowadził na własnym boisku z Valencią 2-0. "Los Amarillos" rozgrywali najlepszy mecz od momentu sprzedaży do Malagi swojego lidera, Santiago Cazorli. Nie tylko dlatego, że bez trudu wykorzystywali każde błędy w ustawieniu rywali - płynnie rozgrywali piłkę na małej przestrzeni, stosowali skuteczny pressing, dusząc akcje "Nietoperzy" w zarodku. Joan Oriol odważnie atakował lewą stroną boiska, w środku królował Borja Valero, a Marcos Senna przypominał Marcosa Sennę brylującego na Euro 2008, a nie jego zniedołężniałego sobowtóra, na jakiego wyglądał przez ostatnie kilkanaście miesięcy. Zanosiło się na spektakularny debiut trenerski w pierwszej drużynie Jose Francisco Moliny, któremu prezydent Fernando Roig powierzył misję uratowania tonącej "Żółtej Łodzi Podwodnej", ośmieszonej w Lidze Mistrzów i zepchniętej na granicę strefy spadkowej w Primera Division. Valencia z czasem się przebudziła i przejęła inicjatywę. Ruchliwy, błyskotliwy i waleczny Sofiane Feghouli zmniejszył prowadzenie gospodarzy wykańczając niezwykłą akcję, podczas której piłka ani razu nie dotknęła murawy. Wyrównał w końcówce precyzyjnym uderzeniem Aritz Aduriz, który czwarty raz z rzędu strzelił bramkę w swoim pierwszym spotkaniu po nowym roku. Zobacz skrót meczu Villarrea - Valencia, z niezwykłą akcją bramkową "Nietoperzy": Powiedzenia kłamią Po cennym, wieszczącym nadchodzące przełamanie remisie z Valencią, Villarreal i tak wpadł do strefy spadkowej, ponieważ swoje spotkanie wygrał Racing Santander. "Górale" okazali się minimalnie lepsi od Realu Saragossa, obrzydzając debiut na stanowisku trenera "Blanquillos" niedoszłemu szkoleniowcowi Wisły Kraków, Manolo Jimenezowi. Popularne w Hiszpanii powiedzenie "nowy trener, zwycięstwo pewne" w 18. kolejce Primera Division okazało się całkowicie nietrafne. Spowodował to również wyjazdowy, bezbramkowy remis z Malagą Atletico Madryt, po raz pierwszy prowadzonemu przez Diego Simeone. Obydwie drużyny wzajemnie paraliżowały swoje akcje w środku boiska, Malaga dzięki ofiarności Jeremy'ego Toulalana, Atletico nie przebierając w środkach i raz po raz kosząc równo z murawą najbardziej kreatywnego rywala - Isco. Wynik ostatecznie nie zadowala nikogo - i Malaga, i Atletico widziałyby się w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów - ale "Rojiblancos" daje nadzieję, że katastrofalne błędy defensywy, notoryczne za kadencji poprzednika Simeone, Gregorio Manzano, przynajmniej zmniejszą częstotliwość występowania. Im strzelać kazano, nie usłuchali Również Getafe i Bilbao, Levante i Mallorca oraz Sociedad i Osasuna nie potrafiły wymęczyć nawet jednego trafienia. Równolegle z nieskutecznymi napastnikami winę za ten wyniki ponoszą bramkarze - szczególnie Gustavo Munua i Andres Fernandez, którzy wielokrotnie uratowali Levante oraz Osasunę. W zespole Getafe najlepiej spisali się obrońcy - stoper Roberto Cata Diaz oraz grający z boku defensywy Juan Valera. Ten ostatni przez cały mecz biegał po prawej flance od bramki do bramki, tocząc zacięte pojedynki z Jonem Aurtenexte i... sędzią liniowym, o którego nogi potknął się, pędząc za piłką w jednej sytuacji. Drużyna 18. Kolejki Primera Division według INTERIA.PL: Jedenastka kolejki: Gustavo Munua (Levante) - Juan Valera (Getafe), Hector Moreno (Espanyol), Roberto Cata Diaz (Getafe), Joan Oriol (Villarreal) - Borja Valero (Villarreal), Jeremy Toulalan (Malaga), Mesut Oezil (Real Madryt) - Karim Benzema (Real Madryt), Sergio Garcia (Espanyol), Michu (Rayo Vallecano) Ławka rezerwowych: Andres Fernandez (Osasuna), Miguel Brito (Valencia), Sergio Ramos (Real Madryt), Isco (Malaga), Sofiane Feghouli (Valencia), Cesc Fabregas (Barcelona), Roque Santa Cruz (Real Betis) Nagroda wychowawcy klasy technikum wędliniarstwa i rzeźnictwa w Escuela de Hosteleria de Leioa - Gaizka Toquero. Jest tylko jeden zawodnik w Primera Division, który potrafi gonić piłkę co tchu do narożnika boiska, wywrócić się i niemal nadziać na chorągiewkę przy próbie jej opanowania, błyskawicznie powstać, rzucić się od tyłu na rywala, który w międzyczasie przejął futbolówkę, powalić go na murawę, jakimś cudem nie popełniając przy tym faulu, odzyskać piłkę i podać ją idealnie pod nogi innych obrońców rywali, zamiast do niepilnowanego, wbiegającego w pole karne partnera. Nawet jeśli sympatyczny Bask nie nabywał umiejętności technicznych i hartu ducha w rzeźni, to w dzieciństwie stanowczo naoglądał się nieodpowiednich filmów.