Serbski kołowy Vive Targów Kielce po meczu przez kilkanaście minut siedział na krześle ze wzrokiem tempo wpatrzonym w nieistniejący punkt. Paradoksalnie najlepszy zawodnik gości zaprzepaścił szanse na remis, bo jego rzut obronił jego rodak, Ivan Gajić. - Uważałem, że nie on powinien rzucać tego karnego. Miał swoje złe doświadczenia z tym bramkarzem jeszcze ze sparingów przed sezonem. Ale podjął ryzyko i nie trafił. Trudno, taki jest sport - mówił po spotkaniu Bogdan Wenta. Nie Stojković jest winien porażki kielczan, ale brak konsekwencji całego zespołu. W pojedynku z Gorenje Vive Targi prowadziło niemal przez całe spotkanie, tylko pięć razy przewagę jednej bramki mieli gospodarze. Pierwszy raz dopiero w 34 minucie (20:21). Drużyna Bogdana Wenty od początku dominowała. W pierwszej połowie wygrywała 9:6 i 14:11, by na przerwę zejść tylko z remisem (17:17). Rastko Stojković zdobył w tym czasie 6 goli, trafiał nawet wtedy gdy "wisiało" na nim dwóch obrońców. Niezłą obroną kielczanie przerywali akcje Słoweńców, a w ataku mieli wystarczająco dużo swobody by trafiać raz za razem. W drugiej połowie nawet chwilowe prowadzenie Gorenje nie mogło wprowadzić niepokoju (34` - 21:20). Kwadrans przed końcem Vive Targi wygrywało 28:25, a w 52. jeszcze 34:31. Wtedy Słoweńcy zrobili coś, do czego przyzwyczaiły nas drużyny prowadzone przez Bogdana Wentę. Odrobili trzy bramki straty i 180 sekund przed końcem doprowadzili do remisu (34:34). Nie pomogły świetne interwencje bramkarza Marcusa Cleverlego, bo w ataku zmęczeni kielczanie popełniali błąd za błędem. Nerwowość w szeregach gości potęgowały decyzje sędziów, a właściwie austriackiego obserwatora. To on chciał dać karę Bogdanowi Wencie za rzekome rzucenie tabliczki z literą "T" na boisko. - Miałem ją w ręce i wypychałem Rastka na boisko, a ona przykleiła mu się do pleców. Sędziowie się śmiali, a ten twardo chciał karać - opowiadał Wenta. 75 sekund przed końcem Ivan Cupić wykorzystał karnego za wydumany faul kieleckiej obrony, ale pozostałą do końca meczu minutę kielczanie zmarnowali. Najpierw zgubili piłkę, potem ją odzyskali, ich rzuty bronił młody bramkarz Matevz Skok. Obserwator przy okazji "zgubił" kilka sekund czasu, gdy stolikowi nie zatrzymali zegara od razu po sygnalizacji sędziów boiskowych. W końcu atak rozpaczy Pawła Podsiadły zakończył się faulem Słoweńców i arbitrzy podyktowali rzut karny. Tak naprawdę atak kieleckiego rozgrywającego kwalifikował się na faul w ataku, ale po chwili sprawiedliwości stało się zadość, gdy Gajić obronił karnego. Kielczanie drugi raz w ciągu czterech dni przegrali mecz, który mogli wygrać. Zabrakło chłodnej głowy w kluczowych momentach. W przyszły weekend Vive Targi zagra w Sarajewie z Bośnią. Teoretycznie do awansu nadal kielczanom brakuje punktu, ale w praktyce mało realne jest by Gorenje lub Bośnia zrównały się z mistrzami Polski punktami. Słoweńcy musieliby bowiem wygrać w Veszprem, a Bośniacy w Niemczech z Rhein Neckar-Loewen. Leszek Salva, Velenje GORENJE VELENJE - VIVE TARGI KIELCE 36:35 (17:17) Gorenje: Ivan Gajić, Matevz Skok - Marko Bezjak 3, Klemen Cehte 3, Jure Natek 7, Momir Rnić 2, Miha Zviżej 2, Alosa Stefanić, Adnan Harmandić 3, Ivan Cupić 10 (5 z karnych), Dino Bajram 1, Rok Simić 5. Vive Tragi Kielce: Kazimierz Kotliński, Marcus Cleverly - Piotr Grabarczyk, Dragan Tubić, Kamil Krieger, Paweł Podsiadło 4, Patryk Kuchczyński 3, Mariusz Jurasik 4, Mateusz Jachlewski, Rastko Stojković 11 (2 z karnych), Rafał Gliński 3, Daniel Żółtak 1, Henrik Knudsen 5, Tomasz Rosiński 2, Bartosz Konitz 1, Witalij Nat 1. Kary: 0 i 6 minut. Sędziowali Aleksander Bashmak i Dmitrij Frołow (Rosja). Widzów 1800. Pozostałe mecze 21 lutego, niedziela MKB Veszprem - Rhein-Neckar Loewen (godz. 15.00) Chambery Savoie HB - Bośnia Sarajewo (17.00) 1. MKB Veszprem 7 6 0 1 209:168 12 2. Rhein-Neckar Loewen 7 5 2 0 236:204 12 3. KS Vive Kielce 8 4 1 3 241:230 9 4. RK Gorenje Velenje 8 2 1 5 228:244 5 5. Chambery Savoie HB 7 1 1 5 173:201 3 6. Bosna Sarajewo 7 1 1 5 176:216 3