MKOl tymczasowo zawiesił Rosjankę w prawach zawodniczych, dalsze decyzje zostaną podjęte w piątek, gdy będzie znany wynik próbki B. 13 lutego w San Sicario Pyliewa zajęła drugie miejsce w biegu indywidualnym biathlonistek. Wyprzedziła ją tylko jej rodaczka Swietłana Iszmuratowa, trzecia była Niemka Martina Glagow, czwarta inna Rosjanka Albina Achatowa. Rewelacją tej konkurencji była Krystyna Pałka, która uplasowała się na szóstej pozycji. Zdaniem szefa antydopingowej inspekcji w rosyjskiej ekipie olimpijskiej Nikołaja Durmanowa, Pylewa zażyła lekarstwo, które miało jej pomóc w zaleczeniu kontuzji, nie wiedząc, że w jej składzie znajduje się zabroniony stymulant - carphedon. - Jesteśmy gotowi do podjęcia ostrych sankcji - powiedział dziennikarzom. - Na opakowaniu nie ma słowa, że specyfik zawiera carphedon. Jest nawet instrukcja mówiąca o tym, że lekarstwo może być stosowane przez zawodników. Zdaniem Durmanowa próbka B najprawdopodobniej też okaże się pozytywna. Winą za zaistniałą sytuację obarczył rosyjskiego producenta specyfiku oraz lekarzy Pyliewej. Prezes Rosyjskiej Federacji Biathlonowej Aleksander Tichonow potwierdził, że Pyliewa zażyła medykament, który przepisał jej nieautoryzowany doktor. - Tysiące razy, w kółko na okrągło ostrzegamy zawodników, żeby brali tylko lekarstwa dostępne w ekipie, tylko od naszych lekarzy - powiedział Tichonow. - Nie mam pojęcia skąd pochodził doktor, który badał chorą stopę Pyliewej. Przypadek Pyliewej to pierwsza tak poważna wpadka dopingowa podczas igrzysk w Turynie. Na razie do domu odesłano brazylijskiego bobsleistę, który zażywał steryd - nandronol. Były lekkoatleta, startujący w rzucie młotem Armando dos Santos przeszedł testy na początku stycznia, lecz dopiero teraz ich wyniki dotarły do ekipy. O doping krwi podejrzanych było 12 biegaczy narciarskich. Siedmiu z nich po powtórzeniu testów zostało oczyszczonych z zarzutów, u jednego potwierdziły się wątpliwości, czterej pozostali czekają jeszcze na wyniki.