- Mój Andrew pojechał na konferencję prasową nie wiedząc, ile ma dostać za walkę, zgadzając się na podział procentowy. Nie pytając nawet, ile będzie do wzięcia - dodał Don King. - Czy walka Gołota - Adamek będzie dla pana czymś osobistym? Don King: Będzie i to nie tylko dlatego, że Gołota jest w mojej stajni, a Adamek wybrał kogoś innego pomimo to, że ze mną zdobył pierwszy tytuł mistrza świata. Andrew zawsze był wobec mnie w pełni lojalny, a dla mnie to najważniejsze, dlatego tyle razy dawałem mu szansę walki o tytuł mistrza świata. Dwa razy go okradziono, może teraz będzie chciał sobie odbić te wszystkie niepowodzenia walcząc z Adamkiem? Włączyłem się do tego biznesu w Łodzi, bo powiedzieliśmy sobie kilka słów prawdy z Zyggim Rozalskim. Przyznał się do tego, że błędnie parę razy nas potraktował, a ja cenię ludzi, którzy wiedzą kiedy mają rację, a kiedy nie. Alan Hopper, mój szef prasowy powiedział kiedyś, że Zyggi to taki biały, polski Don King. Może coś w tym jest. Andrzej Gołota w wywiadzie specjalnie dla INTERIA.PL: - Pana ocena szans w walce dwóch Polaków. - Andrzej jest strasznie przebiegły w ringu. Za Adamkiem przemawia młodość i determinacja. Gołota uważa, że Adamek nic mu nie jest w stanie zrobić, a ja się nauczyłem przez moje 50 lat w boksie, że spokojny i pewny siebie bokser, to bardzo niebezpieczny rywal. Obaj walczyć będą o swoją dumę, o bycie numerem 1 w historii polskiego boksu. Adamek to wie, Gołota też. Andrew to strasznie ambitny facet, taki się zrobił pod koniec kariery. Jak walczył z Mollo w Nowym Jorku, w Madison Square Garden, to błagał lekarza, żeby nie przerywał walki, pomimo, że nie widział na jedno oko i to było bardzo dla niego niebezpieczne. W Chinach doznał kontuzji, ale chciał się bić jedną ręką. To inny Gołota niż ten, którego nikt nie rozumiał, jak przegrywał wygrane walki. Adamek będzie faworytem, ale przyparty do muru Gołota jest bardzo niebezpieczny. Ja będę siedział przy ringu i mu kibicował. Choćby za ten nowy charakter. - Zapytany czy walka z Adamkiem byłaby dla Andrzeja ostatnią, Gołota odparł, że "wszystko okaże się po 24 października". Czy Andrzej ma szansę coś jeszcze znaczyć w wadze ciężkiej i czy Tomek ma szansę na trzeci mistrzowski pas w tej kategorii? - Za długo żyję na tym świecie, żeby odbierać komuś szansę. Tomek ma dobrego trenera - pozdrowienia dla Andrzeja Gmitruka - doskonale się rozumieją, a to jak mieć czasami trzecią rękę do bicia przeciwnika. Nikt z nas nie wie, jak walczyliby przeciwko Adamkowi dzisiejsi najlepsi w ciężkiej. Nie ma nikogo poza zasięgiem, jak kiedyś było z Tysonem. A Andrzej? George Foreman miał 45 lat jak powalił Moorera. Gołota ma przed sobą jedną albo dwie wielkie walki - byleby tylko zdrowie mu dopisało. Przed walką Adamek - Gołota. Na razie pojedynek na słowa - Jak zaczynaliśmy rozmowę, to wspomniał pan, że Gołota i Adamek przypominają panu walkę Joe Fraziera z Muhammadem Ali w Manili. Dlaczego? - Bo to był jedyny taki przypadek jaki znam, że dwóch bokserów chce naprawdę wyrównać jakieś rachunki między sobą, walczą o uznanie wśród kibiców, nie zwracając specjalnej uwagi na kasę. Prawie się nie zdarza, żeby bokserzy takiego formatu jak Adamek czy Gołota naprawdę chcieli ze sobą walczyć, aby nie chodziło tylko o pieniądze. Mój Andrew poleciał na konferencje prasową z Chicago do Warszawy nie wiedząc, ile ma dostać za walkę, zgadzając się na podział procentowy. Nie pytając nawet, ile będzie do wzięcia. Tak samo było w 1975 roku kiedy Frazier podpisał siedem kartek pustego papieru i powiedział swojemu adwokatowi, żeby wpisał jakie chce numerki i jaki chce kontrakt, bo musi dać lekcję temu pyszałkowi Alemu. I była legendarna "Thrilla in Manila"... Przemysław Garczarczyk, USA CZYTAJ TAKŻE: <a href="http://sport.interia.pl/boks/news/golota-chca-tylko-bym-lal-po-mordzie,1357948,2338">Gołota: Chcą tylko, bym lał po mordzie</a> <a href="http://sport.interia.pl/boks/news/golota-na-miejscu-adamka-nie-bilbym-sie-ze-mna,1358404,2338">Gołota: Na miejscu Adamka nie biłbym się ze mną</a>