Wiosenny okres ochronny dla dzikiego ptactwa sprawił, że pierwszy łowczy wśród trenerów, czyli Paweł Janas zamiast na strzelanie, wybrał się w ostatnim tygodniu na kilka spotkań naszej ekstraklasy. Odwiedziny selekcjonera na rodzimych stadionach przyniosły dość dobre łowy, bo na wtorkowy mecz z Litwą powołanie otrzymało dwóch debiutantów (nie liczę Gancarczyka, bo ten był powołany na mecz z Arabią Saudyjską, a poza tym gra w lidze ukraińskiej). Najpierw trener kadry pojechał na mecz Korona - Wisła Kraków, po którym cieszył się, że Radosław Sobolewski wraca do dobrej formy. Dzień później selekcjoner był już w Warszawie, gdzie oglądał mecz Legii z Zagłębiem Lubin. To właśnie po tym spotkaniu Janas powołał Bronowickiego, na wspomniany mecz z Litwą. Nie twierdzę, że wcześniej go nie zauważał, ale domniemywam, że gdy zobaczył na żywo jak prezentuje się legionista, zdecydował się wysłać mu powołanie i słusznie. Jeszcze w tej samej kolejce (26) Janas widział z trybun mecz Polonii z Groclinem, ale było to raczej oglądanie dla zabicia czasu, gdyż trudno kogoś powoływać z dolnych rejonów tabeli. Następną kolejkę selekcjoner zaczął we Wronkach, gdzie grała Wisła Kraków. W sobotę znów pojawił się w Kielcach, na meczu Korony z Legią i po meczu zdecydował się na dołączenie do kadry Grzegorza Bonina, o którego powołanie nie walczyły nawet media. Bonin na sprawdzenie w meczu z Litwą na pewno zasługuje, ale czy dostałby szansę gdyby nie okres ochronny u dzikich kaczek? Wniosek z minionego tygodnia jest następujący: gdyby Paweł Janas wcześniej zaczął jeździć po stadionach Orange Ekstraklasy, być może znalazłby do kadry lepszych piłkarzy, niż wiecznie siedzący na ławce Kosowski, czy nieskuteczny w Anglii Frankowski itp. Na pocieszenie zostaje fakt, że do końca sezonu pozostały jeszcze trzy kolejki i być może reprezentacyjnym testom zostaną poddani inni, wyróżniający się w lidze piłkarze. A że tacy są, nie ma żadnych wątpliwości. Na koniec chcę przypomnieć selekcjonerowi jego własne słowa: "nikt nie pojedzie na mistrzostwa świata za zasługi w eliminacjach". Pamiętamy i trzymamy mocno za słowo! Andrzej Łukaszewicz