"Zaczynają się pielgrzymki klientów, głównie mężczyzn, szukających nowego telewizora na Euro 2008 - cieszą się pracownicy dużych sieci handlujących w Polsce elektroniką" - napisała "Gazeta Prawna". I nic dziwnego, bo Leo Beenhakker i jego załoga rozbudzili nadzieje w narodzie, że polski piłkarz też potrafi grać ładnie i skutecznie. Bramki strzelane przez Orłów chcemy oglądać na coraz większych telewizorach. Te z np. 21-calowym ekranem już nikogo nie satysfakcjonują. Modne są znacznie większe i one - według fachowców - powinny potanieć. Piłka nożna i Euro napędzają popyt nie tylko na sprzęt elektroniczny. Zwiększone dochody węszą też wydawcy prasy branżowej. Właśnie z tego powodu piłkarski magazyn o nazwie "Sportlife" wprowadziła na rynek spółka Sportlive24. "Sportlife" ukazuje się w nakładzie 30-35 tys. egz. Nikogo nie dziwi, że karuzela o nazwie Euro 2008 oznacza także spore kokosy dla branży turystycznej. Począwszy od linii lotniczych, poprzez hotelarzy, a skończywszy na biurach podróży. W ostatnich latach w poszukiwaniu pracy z Polski wyemigrowało nawet kilka mln ludzi. Wielu z nich znajduje jednak czas i pieniądze, by polecieć na mecz biało-czerwonych. Nieważne czy do Polski, czy do np. do Helsinek, gdzie na mecz eliminacji Euro 2008 z Finlandią trafiła spora grupa naszych rodaków przebywających (mamy nadzieję, że tymczasowo) w Reading.