Głosowano w następujący sposób. Każdy redaktor miał wytypować po trzy nazwiska; kogo obsadza na pierwszym, drugim, a kogo na trzecim miejscu w wyścigu po MVP. Co ciekawe głosy otrzymała tylko...czwórka zawodników. Fachowcy postawili na Kobe Bryanta z Los Angeles Lakers, Chrisa Paula z New Orleans Hornets, Kevina Garnetta z Boston Celtics i LeBrona Jamesa z Cleveland Cavaliers. Jeżeli sonda sprawdzi się w praktyce, to o najważniejsze w lidze wyróżnienie indywidualne powalczy tylko duet Bryant - Paul, który zgarnął przytłaczającą liczbę głosów. Kobe rozgrywa chyba najlepszy sezon w karierze. Chociaż w przeszłości imponował jeszcze lepszymi statystykami, to nie sposób odmówić mu jednego; jest niekwestionowanym liderem mocnego zespołu. A jeszcze nie tak dawno, bo latem ubiegłego roku sfrustrowany brakiem perspektyw na kolejny mistrzowski pierścień chciał odejść z LA. Pojawiły się głosy o poważnym zainteresowaniu ze strony Chicago Bulls, ale na przeszkodzie transferu miały stanąć zbyt wysokie wymagania "Jeziorowców", którzy zażądali od byłego klubu Michaela Jordana samych topowych zawodników. Kobe został w Kalifornii, ale na każdym kroku powtarzał, że bez wzmocnień Lakers daleko nie zajdą. W klubie posłuchano jego słów. Zimą do LA trafił gwiazdor Memphis Grizzlies, Hiszpan Pau Gasol. "Jeziorowcy", którzy już wcześniej legitymowali się niezłym bilansem zaczęli grać jeszcze lepiej. Hiszpan szybko wkomponował się w zespół i wspólnie z "Czarną Mambą" i Lamarem Odomem stworzył trio, którego boją się wszyscy w mocnej jak nigdy Konferencji Zachodniej. Humory w ekipie Phila Jacksona popsuła tylko poważna kontuzja młodego środkowego Andrew Bynuma. Center ma być jednak gotowy do gry w play-off. Jeszcze lepszy sezon rozgrywają New Orleans Hornets. "Szerszenie" są rewelacją obecnych rozgrywek. Zespół, który przez lata należał do przeciętniaków, w tym sezonie nie przestaje zachwycać. Podopieczni Byrona Scotta są dziś na pierwszym miejscu na Zachodzie i tylko nagła zniżka formy przed startem play-off może im jeszcze odebrać rozstawienie aż do wielkiego finału (faworyci Wschodu Boston i Detroit mają lepszy - jak Celtics - lub identyczny - jak Pistons - dorobek). Duża w tym zasługa rozgrywającego Chrisa Paula. Zawodnik, który w maju skończy dopiero 23-lata przebojem wdarł się do czołówki najlepszych graczy ligi. W tym roku po raz pierwszy wystąpił w Meczu Gwiazd i nie ma sobie równych w klasyfikacji asyst i przechwytów. W czyje ręce powędruje MVP? Przekonamy się już niedługo. My, mimo całej sympatii dla CP3, stawiamy na "Czarną Mambę". Wyniki sondy "Los Angeles Times": Kobe Bryant: 10-8-3 (kolejno głosy na pierwsze, drugie i trzecie miejsce) Chris Paul: 8-9-4 Kevin Garnett: 2-3-10 LeBron James: 1-1-4