Nowak po sezonie łączony był z odejściem do wielu klubów Ekstraklasy. Mówiło się o jego przenosinach do Wisły Kraków, Legii Warszawa, bądź Lecha Poznań. O piłkarza starał się także beniaminek - Widzew Łódź. Jednak najbardziej konkretna okazała się Polonia Warszawa, która za pieniądze właściciela klubu, Józefa Wojciechowskiego przeprowadza ostatnio hitowe (jak na polskie warunki) transfery. W środę ukazała się informacja, że Nowak trafi właśnie do drużyny "Czarnych Koszul" oraz że podpisał z klubem trzyletni kontrakt. Nie wiemy jednak od kiedy 26-latek będzie mógł grać dla Polonii, a także ile warszawski klub zapłaci za niego GKS Bełchatów. Sprawa rozbija się oczywiście o pieniądze. Za mającego jeszcze pół roku kontraktu Nowaka Bełchatów chce uzyskać aż 700 tysięcy euro, podczas gdy kontrahenci z Konwiktorskiej dają o pół miliona euro mniej, co swoją drogą i tak jest dużą kwotą jak na piłkarza, który w zimie będzie wolnym zawodnikiem. O kwocie 200 tysięcy euro działacze GKS nie chcą nawet słyszeć. Twierdzą, że jeśli mieliby sprzedać Nowaka za tak marne pieniądze, to wolą odesłać go na kilka miesięcy do Młodej Ekstraklasy. Takie podejście bardzo oburza Wojciechowskiego, który nie ukrywa rozgoryczenia postawą działaczy z Bełchatowa. "Próbujemy się z nimi dogadać, w poniedziałek był u nich Paweł Janas i zaoferował 200 tys. euro. Dla nich to jednak za mało - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". "To bardzo niepoważne z ich strony. Szacunek do pieniądza nie jest u nich zbyt wielki, marnują finanse podatników" - grzmi właściciel Polonii i zapowiada, że nie ma zamiaru zapłacić za Nowaka ani grosza więcej.