Kilka lat temu naukowcy uwięzili w pokoju bez drzwi i okien Polaka, Rosjanina i Niemca, zostawiając im tylko po dwie, nieduże, metalowe kule. Po dwóch dniach postanowili sprawdzić, co udało im się osiągnąć w tych ekstremalnych warunkach? Niemiec nauczył się żonglować, Rosjanin trafiać jedną kulą w drugą z największej odległości, Polak jedną kulkę zepsuł, drugą zgubił. Potrafimy wszystko (zepsuć) Ten zgrany dowcip wyśmiewający nasze narodowe wady zdaje się pasować jak ulał do sytuacji przed Euro 2012. Od samego początku emocjonowaliśmy się kłopotami na Ukrainie, dziś okazuje się, że mamy własne, całkiem spore. Informacje o błędach oraz opóźnieniach w budowie autostrad i stadionów mogą sprawiać wrażenie, że Polak potrafi wszystko zepsuć. O wielkie piłkarskie imprezy biją się przecież wszystkie kraje na świecie, ponieważ są one z góry skazane na sukces. Być może więc uda się mam popsuć coś, co jest z pozoru nie do popsucia? Gwiazdy światowej piłki biją się o przyjazd do Polski W sumie przeciętnego kibica zachęcałbym jednak do optymizmu. Po co zawracać sobie głowę problemami, na które nie ma wpływu, gdy o przyjazd do Polski biją się największe gwiazdy światowej piłki? Będziemy mogli zobaczyć na żywo wszystkie drużyny, które dwa lata temu zdobyły medale na mundialu w RPA. Hiszpanie mają najbardziej spektakularny i najlepszy zespół w swojej historii chcący dokonać tego, czego nie dokonał nikt przed nim. Xavi z Iniestą, Casillasem, Pique i Villą są gwarancją gry na najwyższym poziomie przez ostatnie cztery lata. Ich największym rywalem będą zapewne Niemcy przeżywający renesans po reformie systemu szkolenia. Jeszcze raz przekonają nas, że piłkarzy genialnych wychowywać można nie tylko na południu Europy. Bardzo silni będą też Holendrzy, bardziej pragmatyczni niż kiedykolwiek. Może przełamią się Anglicy, a przynajmniej przegrają z klasą, jak to oni. Być może z kryzysu podniosą się Włosi, drużyna, która nawet kiedy jest w dołku wywołuje drżenie łydek u swoich rywali. Czy Smuda reanimuje polski futbol? Jak w tym wielkim towarzystwie spisze się drużyna Franciszka Smudy? Czy po porażkach na trzech kolejnych wielkich turniejach (mundiale 2002 i 2006, oraz Euro 2008), polscy piłkarze zwojują coś ponad stan? Polski futbol jest ciężko chory, wiara w cudowną moc ręki Smudy upada, będzie więc okazja popatrzeć jak pewna skromna drużyna mierzy się ze swoją misją niemożliwą. A nuż zdoła nas czymś zaskoczyć? Oczywiście moglibyśmy pozwolić, by politycy i PZPN popsuli nam całą zabawę, ale - nie wiem czy warto. Choć na rok przed finałami piłkarskich mistrzostw Europy trudno znaleźć w Polsce krzepiące wieści, to przecież tak właśnie być miało. Nikt z nas sobie chyba nie wyobrażał, że w kilkadziesiąt miesięcy nadrobimy 70-letnie zaniedbania? To będzie turniej na miarę naszych możliwości: jak zwykle zostaniemy skazani na nadrabianie gościnnością. Tyle przynajmniej, w jakimś stopniu, zależy od nas.