Oniemiałby pewnie każdy z Was, gdyby obejrzał ankietę w barcelońskim dzienniku "El Mundo Deportivo". Z 15 tys. ludzi, którzy zagłosowali na najlepszego gracza świata w 2009 roku, aż 23 proc wskazało stopera Manchesteru Nemanję Vidicia. Samuel Eto'o, który w rzymskim finale Champions League ośmieszył Serba przy pierwszym golu dla Barcelony, nie dostał nawet jednego głosu! Dopiero na drugim miejscu znalazł się Lionel Messi (21 proc głosów), a inni idole Katalonii Iniesta i Xavi uciułali odpowiednio po 4 i 5 proc. Obu razem pobił prawy obrońca Interu Maicon (10 proc), a przecież klub z Mediolanu odpadł w Champions League w 1/8 finału. Przytaczam te wyniki nie po to, by wyśmiewać się z piłkarskich gustów mieszkańców Barcelony, ale żeby udowodnić jak ryzykowna może być dyskusja nad klasą piłkarzy. Z tego wynika niechęć wielu z gruntu rozsądnych ludzi, którzy uważają za bezpodstawne zmuszanie ich do porównywania bramkarza z napastnikiem. Najbardziej nawet zapamiętały kibic Realu Madryt może mieć poważny kłopot, by uzasadnić dlaczego Iker Casillas jest lepszy niż Cristiano Ronaldo? Ale uwagę chciałem zwrócić na problem zupełnie inny. Datujący się od 1956 roku plebiscyt "France Football" jest dziś tak bardzo prestiżowy, że w ostatnim czasie modne stały się listy poparcia dla piłkarskich gwiazd. Na przykład burmistrz Mostoles, rodzinnego miasta Ikera Casillasa zebrał w ubiegłym roku 27 tys podpisów pod petycją, by francuskie pismo przyznało swoje trofeum bramkarzowi Realu. To samo zrobiły władze portugalskiego Funchal, w którym na świat przyszedł Cristiano Ronaldo. Wychodzi na to, że zaślepieni z miłości do lokalnych idoli mieszkańcy i politycy nie rozumieją nawet istoty plebiscytu, w którym na najlepszego gracza głosy oddają dziennikarze z różnych krajów. Każdy z nich wybiera z nominowanej trzydziestki pięciu najlepszych i listę wysyła do Francji (nr 1 na liście dostaje 5 pkt, drugi - cztery,... piąty - jeden). Zsumowane punkty wskazują zdobywcę Złotej Piłki, który w grudniowym wydaniu magazynu pojawia się na okładce "France Football". Marzą o tym już nie tylko sami piłkarze, ale ich znajomi, rodziny, fani i rodacy. My w Polsce dwa razy cieszyliśmy się z trzeciego miejsca (Deyna 1974 r. i Boniek 1982 r.). Nic dotąd nie słyszałem o naciskach na głosujących, ale z czasem na pewno się pojawią. Może kiedyś wyjdą na jaw malwersacje i łapówki. Zostawmy to jednak Interpolowi. Jeszcze bardziej niż wyniki w "El Mundo Deportivo" zdziwiła mnie akcja innej gazety z Barcelony. W swoim internetowym wydaniu "Sport" zbiera deklaracje ludzi z całego świata, którzy chcieliby poprzeć kandydaturę Lionela Messiego. Trzeba podać imię, nazwisko i kraj, z którego się pochodzi, a potem email wysyłany jest do Francji. Niech mi ktoś jednak wytłumaczy, jaki wpływ może mieć taka akcja na głosujących dziennikarzy? Dziwne wydaje mi się także to, że katalońska prasa w ogóle nie rozważa innych kandydatur z Barcelony, choć nominację do trzydziestki dostało aż sześciu graczy klubu, który zdobył w tym roku Puchar Europy (Messi, Xavi, Iniesta, Henry, Toure, Ibrahimović). Trzeba by oczywiście z tej szóstki usunąć Szweda, ale dodać do niej jednego z bohaterów rzymskiej batalii z Manchesterem Samuela Eto'o (teraz Inter). Rozumiem, że Eto'o w Barcelonie już nie ma, Toure, czy Henry na tytuł piłkarza roku mimo wszystko jednak nie zasługują, ale gdyby w plebiscycie "France Football" decydowały względy czysto sportowe, to Xavi i Iniesta powinni być najgroźniejszymi rywalami Messiego. Obaj grali w klubie nie gorzej od Argentyńczyka, w drużynie narodowej nawet znacznie lepiej, a mimo to ich szanse na "Złotą Piłkę" lekceważone są nawet w miejscu, w którym się wychowali. W finale Champions League z MU obaj zaliczyli asysty, w kosmiczną grę Barcy wnieśli nie mniej niż Messi, a jednak wszyscy wyczuwamy, że brak im medialnego wizerunku i rozgłosu, który pozwoliłby rywalizować o główną nagrodę. Powszechnie uznaje się więc, że jedynym, który może zagrozić Messiemu jest "broniący" trofeum Cristiano Ronaldo. A od Iniesty i Xaviego wyżej może być nawet Kaka (Maicon to by już jednak była gruba przesada). Jeśli tak się rzeczywiście stanie, dla mnie będzie to dowodem, że najbardziej nawet fachowe plebiscyty piłkarskie nie różnią się dziś zbytnio od konkursów popularności. PS. Nominowana trzydziestka: Arszawin (Arsenal), Benzema (Real), Casillas (Real), C. Ronaldo (MU i Real), Diego (Werder i Juventus), Drogba (Chelsea), Dżeko (Wolfsburg), Eto'o (Barcelona i Inter), Fabregas (Arsenal), Torres (Liverpool), Forlan (Atletico), Gerrard (Liverpool), Giggs (Manchester United), Gourcuff (Bordeaux), Henry (Barcelona), Ibrahimović (Inter i Barcelona), Iniesta (Barcelona), Julio Cesar (Inter), Kaka` (Milan i Real), Lampard (Chelsea), Maicon (Inter), Messi (Barcelona), Luis Fabiano (Sevilla), Ribéry (Bayern), Rooney (MU), Terry (Chelsea), Vidic (MU), Villa (Valencia), Xavi (Barcelona), Yaya Touré (Barcelona). DYSKUTUJ Z DARKIEM WOŁOWSKIM NA JEGO BLOGU