- Nic nie rozumiem z tego, co się stało. Nie mam nic do ukrycia - powiedział 37-kolarz dziennikowi "Marca" w sobotę wieczorem na lotnisku w Madrycie. Jak poinformowała w piątek dyrekcja wyścigu, w organizmie Beltrana wykryto po pierwszym etapie erytropoetynę zewnątrzpochodną. Policja francuska w spektakularny sposób zatrzymała Hiszpana w hotelu po piątkowym etapie, ale po krótkim przesłuchaniu zwolniła go. Prokuratura w Aurillac poinformowała, że rewizja w hotelu "nic nie dała". - Zażądałem kontrekspertyzy. Mam nadzieję, że będzie przestrzegana zasada domniemania niewinności" - dodał Beltran, który poniósł już pierwsze konsekwencje sprawy. Włoska ekipa Liquigas zawiesiła go i nie wyklucza pozwania go do sądu za naruszenie dobrego wizerunku. Według dziennika "El Pais", cytującego osoby z otoczenia Beltrana, kolarz czuje się "ofiarą spisku". "Oni mnie prześladują, ponieważ byłem z kimś" - stwierdził Hiszpan, dając do zrozumienia, że chodzi o jego kontakty z siedmiokrotnym zwycięzcą Tour de France Lance'em Armstrongiem, który nad Sekwaną nie jest popularny. Beltran pomagał Armstrongowi w jego trzech triumfach w Wielkiej Pętli, w latach 2003-2005