Jak poinformowała rzeczniczka chorzowskiej policji Justyna Dziedzic, do pierwszej interwencji doszło przed spotkaniem w okolicach dworca kolejowego w Chorzowie Batorym. Kibice Górnika zatrzymali hamulcem bezpieczeństwa pociąg, którym jechali, i starli się z sympatykami Ruchu. Policjanci użyli broni na gumowe kule i armatki wodnej. W drugiej połowie meczu grupa kibiców Ruchu rzucała petardami w stronę gości. Zabrzanie nie pozostali dłużni, używając wyrwanych w sektorze krzesełek. Od interweniujących przy użyciu broni gładkolufowej policjantów odgrodzili się przewróconymi przenośnymi toaletami. W trakcie spotkania policjanci zatrzymali cztery osoby: dwie próbowały wnieść materiały pirotechniczne, a dwie sforsować ogrodzenie. - Można się spodziewać kolejnych zatrzymań po analizie materiałów wideo - dodała Dziedzic. Mecz, dwa razy na krótko przerywany, zakończył się wynikiem 0-0. Zachowanie grupy chorzowskich kibiców trener Ruchu Waldemar Fornalik nazwał "fatalnym". W wydanym wieczorem oświadczeniu Ruch Chorzów potępił i odciął się od aktów przemocy i chuligaństwa podczas spotkania. - Nie chcemy, aby klub i jego prawdziwi kibice w jakikolwiek sposób byli utożsamiani z tymi zdarzeniami i z ich sprawcami - napisali działacze Ruchu. Zapowiedzieli wyciągnięcie konsekwencji wobec osób, które sprowokowały zamieszki i objęcie ich zakazami stadionowymi.