- Tour de Pologne to nie jest jakiś tam wyścig, tylko wyścig który należy do cyklu Pro Tour, w którym oprócz nagród zdobywa się cenne punkty. To będzie na pewno wielkie widowisko sportowe - powiedział nam "Cezare", z którym spotkaliśmy się w ogródku warszawskiej restauracji "Mirador". - Co pan sądzi o pomyśle cyklu UCI Pro Tour, który wystartował w tym roku. Czy dzięki niemu kolarstwo zwiększy swoją popularność wśród kibiców? - Myślę, że tak. Sport opiera się na gwiazdach, na wielkich widowiskach. Żeby przygotować wielkie widowisko potrzebne są gwiazdy, a kolarstwu zaczęło brakować tych gwiazd. Wynikało to z tego, że 12 lat temu kolarstwo się połączyło - kiedyś był podział amatorzy - zawodowcy. Zawodowcy mieli swoje wyścigi - np. Tour de France, Giro d'Italia , amatorzy natomiast mieli igrzyska olimpijskie, Wyścig Pokoju. W momencie, w którym nastąpiło połączenie, został stworzony jeden kalendarz imprez. Kiedy ja przechodziłem na zawodowstwo, to przepustką do zawodowego peletonu było zdobycie medalu olimpijskiego czy tytułu mistrza świata. Natomiast w momencie, w którym kolarstwo się połączyło do zawodowego peletonu trafiło 90 do 100 kolarzy i była wielka rotacja. Tym samym nie można było kreować gwiazd. Pamiętamy takie nazwiska jak Eddy'ego Merckxa , z amatorskiego peletonu chociażby Ryszarda Szurkowskiego, czy tych kolarzy którzy ścigali się w Wyścigu Pokoju .W momencie, w którym to wszystko się połączyło to zrobił się taki chaos, Stworzenie wyścigów UCI Pro Tour - spowodowało to, że z 800 imprez, które istnieją na całym świecie do kalendarza zostało wpisanych tylko 27 - tych najważniejszych, najlepiej zorganizowanych, z największymi tradycjami. A w tej chwili w tych 27 jest tylko 13 wyścigów wieoloetapowych. To są takie wyścigi jak Tour de France, Giro d'Italia. No i do tego grona udało nam się dołączyć po 11 latach Tour de Pologne. Ja jestem z tego bardzo dumny. Pro Tour to jakby taka kolarska liga mistrzów, równolegle do tych wyścigów, które zostały wyłonione, zostało wyłonionych również 20 najlepszych ekip świata . Mamy te satysfakcję, że w tym roku w TdP wystartują te same drużyny, które będą jeździć w Tour de France czy Giro d'Italia . - Od wielu lat organizuje pan Tour de Pologne. Wyścig jest z roku na rok coraz lepszy. Jaką metamorfozę przeszedł Tour de Pologne w ciągu tych lat? - Zmienił się na pewno bardzo, ponieważ kiedy zacząłem go organizować, to był to wyścig amatorski i nazywał się Wyścig dookoła Polski. Jednak chciałem go trochę zmienić i jakby wybiegając w przyszłość wprowadzaliśmy nowe kategorie. Najpierw był wyścig w kategorii open, a później zaczęło się pojawiać coraz więcej grup zawodowych. W momencie, w którym kolarstwo się połączyło, to my już mieliśmy wyścig zawodowy, w którym brały udział gwiazdy światowego kolarstwa. Równolegle, ja często to powtarzam, że jak jest teatr to potrzebni są aktorzy - ten wyścig pociągnął za sobą polskie kolarstwo. Dzięki temu, że wyścig był dobrze pokazywany w mediach, że były transmisje stworzyło się zapotrzebowanie na grupy zawodowe i w ślad za tym zaczęły te grupy zawodowe powstawać.Teraz w Polsce jest ich sześć. - Czego po obecnej edycji Tour de Pologne mogą spodziewać się kibice? - Do Polski przyjedzie 20 najlepszych ekip świata, które będziemy mogli podziwiać, chociażby na Tour de France. Przyjadą bardzo dobrzy zawodnicy, bo wyścig jest bardzo dobrze punktowany, Ja dodam, że w Tour de Pologne, który trwa siedem dni można zdobyć aż 50 punktów, a w Giro d'Italia, która trwa 21 dni maksymalnie można uzyskać 85 pkt. Myślę również, że Tour de Pologne odbywa się w dobrym terminie, na kilka dni przed mistrzostwami świata - więc na pewno przyjadą do nas ci zawodnicy ,którzy będą dobrze przygotowani i na pewno będzie to wielkie widowisko. - Dlaczego nie zdecydował się pan na zmianę trasy w 62. Tour de Pologne i kolarze znowu pojadą z Gdańska do Karpacza? - Dlatego, że jest to dla nas bardzo ważny rok. Przyjedzie 20 najlepszych ekip, do tego zapraszamy 2 ekipy na tzw. dziką kartę - to jest właśnie polska grupa Intel-Action z najlepszymi polskimi zawodnikami i grupa Miche, w której też jeździ trzech Polaków - taki nasz Małysz w kolarstwie - Przemek Niemiec i dwóch braci Kohutów . Całe przygotowanie trasy to bardzo duży wysiłek organizacyjny, w którym bierze udział prawie 2000 osób. W samym wyścigu jedzie około 1000 osób, Trzeba tym osobom zapewnić zakwaterowanie, wyżywienie i całe zaplecze logistyczne. A co najważniejsze - trzeba zadbać o bezpieczeństwo na trasie. Oczywiście współpracujemy w tym zakresie z różnymi służbami, - policją, wojskiem, strażą pożarną. To nie jest piłka, to nie jest siatkówka - wszystko odbywa się w ruchu. Jak już wcześniej mówiłem, przygotowanie trasy to wielki wysiłek i odpowiedzialność. Te miasta , w których jesteśmy z Tour de Pologne już 2 lata, sprawdziły się, mają wypracowany pewien system działania. Tym bardziej, że jest to pierwszy wyścig z cyklu UCI Pro Tour chcemy, aby wszystko było zorganizowane na jak najwyższym poziomie. - Kto będzie faworytem w tegorocznym Tour de Pologne, która grupa będzie najsilniejsza? Na kogo Polacy mogą najbardziej liczyć? - Myślę, że grupa Intel-Action, mają tam naprawdę dobrych zawodników, tam są najlepsi Polacy . Liczę bardzo na Przemka Niemca, który pokazał, że jest świetnym kolarzem. Już od wiosny wygrywa w rożnych wyścigach Myślę, że jest to bardzo utalentowany zawodnik i fantastycznie jeździ po górach. Ostatnie etapy wyścigu to etapy górskie i myślę, że będziemy mogli go oglądać w walce. Jeżeli chodzi o faworytów to na pewno będzie ich bardzo dużo, bo to jest już superliga i na pewno będzie wielu zawodników, którzy będą chcieli wygrać. Tour de Pologne to nie jest jakiś tam wyścig, tylko wyścig który należy do cyklu Pro Tour , w którym oprócz nagród zdobywa się cenne punkty. To będzie na pewno wielkie widowisko sportowe. - Tour de Pologne odbędzie się we wrześniu, a już w sobotę startuje Tour de France. Czy Lance Armstrong ma szansę wygrać "Wielką Pętlę" po raz siódmy z rzędu? - Ja mu osobiście bardzo bym tego życzył, ponieważ bardzo go lubię i cenię nie tylko jako znakomitego zawodnika, ale również człowieka, który potrafi przełamać swoje słabości. Wiemy wszyscy, że zmagał się z chorobą - nowotworem, Doskonale każdy z nas zdaje sobie sprawę z tego, z czym wiąże się ta choroba. Jak ktoś ma nowotwór kładzie się i prawie szykuje do śmierci, a on pokonał ten nowotwór i wygrał sześć razy Tour de France. Chciałbym bardzo, aby wygrał siódmy raz, ale na pewno nie będzie łatwo.Jeżeli ktoś chce wygrać, to cały peleton ma przeciwko sobie. Jeśli jest to faworyt, to dodatkowo jest to obciążenie, ponieważ oczy całego świata są skierowane właśnie na niego. Każdy z zawodników, któremu uda się przeszkodzić w wygraniu Armstrongowi automatycznie przechodzi do historii. Na pewno tutaj wielu zawodników do takiej roli się przygotuje bardzo dobrze. Myślę, że będzie to bardzo ciekawa walka. - Kto może mu w tym najbardziej przeszkodzić? - Zawsze tradycyjnie był Jan Ullrich. Teraz dochodzi Ivan Basso - młody zawodnik włoski. Fantastycznie jechał w tym roku w Giro d'Italia. Niestety, zatruł się i praktycznie tylko to przeszkodziło mu w wygraniu całego wyścigu. Bardzo dobrzy są Hiszpanie, którzy jeżdżą znakomicie po górach, a przecież wiadomo - Tour de France rozgrywa się w górach. Pireneje i Alpy decydują o tym, kto wygra "Wielką Pętle". Na pewno tych nazwisk jest bardzo dużo, bo są i młodzi zawodnicy, takie młode pokolenie, które dojrzewa. Myślę, że zobaczymy na tym Tour de France takich kolarzy, o których teraz nawet byśmy nie pomyśleli, a oni będą chcieli walczyć i odebrać Armstrongowi szansę na siódme zwycięstwo. - Zapowiedziano, że podczas tegorocznej edycji Tour de France kontrola dopingowa będzie jeszcze bardziej ostra. Czy władzom kolarskim uda się wygrać z dopingiem, który jest plagą tej dyscypliny? - Ja myślę, ze stworzenie systemu Pro Tour to już jest wielkim sukcesem. Te ekipy które są w Pro Tour są poddawane regularnej kontroli dopingowej, która odbywa się dwa razy w miesiącu. I w tej chwili, w tych grupach, które są w Pro Tour jest spokojnie, nie mówi się o dopingu, bo on jest niszczony w zarodku. Kolarstwo podjęło zdecydowaną walkę z dopingiem, dużo się o niej mówi i dużo się robi. To nie są żarty, doping traktowany jest jako narkotyki - zawodnikowi grozi nawet do 2 lat wiezienia, jeśli zostanie przyłapany na stosowaniu niedozwolonych środków. Nie da się ukryć, że w sporcie doping był, jest i będzie i ciężko go wyeliminować. My sami jako organizatorzy wyścigów płacimy ogromne pieniądze na walkę z dopingiem. Ja jako organizator Tour de Pologne płacę na ten cel 30 tysięcy euro. Uważam, że stworzenie wyścigów z cyklu Pro Tour jest pierwszym punktem walki z dopingiem. Tutaj liczy się czyste ściganie, czysta gra - kto stosuje doping, ten z tej gry wypada. - Czy gdy pan był jeszcze czynnym sportowcem kolarze stosowali środki dopingujące? - Zawsze były jakieś problemy z dopingiem. W każdej grupie jest lekarz i to on decyduje co zawodnikowi podać, żeby miał jak najlepszą wytrzymałość, dobrą kondycje, szybko się zregenerował. Jednak ta granica między tym, co jest dozwolone, a co zabronione jest bardzo cienka. I to co dziś nazywamy odnową biologiczną, czy środkami dozwolonymi jutro może okazać się dopingiem. Tak było i za moich czasów. - Wybieramy się pan właśnie do Bukowiny Tatrzańkiej. Co tam będzie się działo? - Zostanie tam rozegrany wyścig szóstej edycji Skoda Auto Grand Prix MTB. Organizujemy go od 9 lat. Bierze w nim udział wielu znakomitych zawodników. Jest naprawdę wielkie zainteresowanie tymi zawodami, ponadto to bardzo interesujące widowisko z ciekawą trasą. Dodatkowo, dzien później, w niedzielę organizujemy Roweriadę - zabawę dla tych którzy lubią jazdę na rowerze i nie tylko. Trasą, którą ścigali się zawodowcy - oczywiście trochę zmodyfikowaną, będzie mógł pojechać każdy. Poza sportowymi atrakcjami będzie też wiele innych niespodzianek. Więc na pewno warto zajrzeć w ten weekend do Bukowiny Tatarzańskiej. Rozmawiała Emilia Chmielińska