Zadania nie wykonali Finowie, którzy przegrali z Czechami 1:3. W finale turnieju w Turynie spotkały się dwie skandynawskie drużyny. Lepsi byli Szwedzi. W Rydze mógł się powtórzyć identyczny scenariusz, ale Finowie, którzy dobrze rozpoczęli półfinałowy mecz z Czechami, Riku Hahl już w dziewiątej minucie zaskoczył uderzeniem zza linii niebieskiej Milana Hniliczkę, ostatecznie nie sprostali naszym południowym sąsiadom. Wyrównanie padło w 29. minucie, gdy Czesi grali w osłabieniu Tomas Plekanec zdecydował się na indywidualną akcję i uderzeniem z backhandu pokonał bramkarza rywali. O zwycięstwie podopiecznych Hadamczika zadecydowała jednak końcówka spotkania. Najpierw David Vyborny wykorzystał okres gry w przewadze, a gdy nie mający już nic do stracenia Finowie wycofali z bramki Fredrika Norrenę, pogrążył ich Jaroslav Hlinka. Drugi półfinał tegorocznych mistrzostw świata był jeszcze bardziej interesujący. Co prawda reprezentanci "Trzech Koron" prowadzili prawie przez całe spotkanie, ale Kanadyjczycy nie zamierzali się poddać. Walczyli do końca i dzięki temu kibice zgromadzeni w Arena Riga, a także przed telewizorami byli świadkami świetnego widowiska. Jeśli Szwedzi wygrają w niedzielnym finale mistrzostw świata zostaną pierwszą drużyną w historii, która zwycięży w dwóch najważniejszych imprezach hokejowych w jednym roku. Półfinały: Finlandia - Czechy 1:3 (1:0, 0:1, 0:2) Bramki: Riku Hahl 8.03 - Tomas Plekanec 28.26 (w osłabieniu), David Vyborny 56.17 (w przewadze), Jaroslav Hlinka 59.14 (pusta bramka). Kary: Finlandia - 13 min + kara meczu Olli Jokinen + 10 min Jukka Hentunen; Czechy - 17 + kara meczu Tomas Kaberle. Widzów 8763. Szwecja - Kanada 5:4 (3:2, 2:1, 0:1) Bramki: Niklas Kronwall 1.27, Joergen Jonsson 4.11 (w przewadze), Tony Martensson 11.52, Mikael Samuelsson 21.33, Jonas Nordquist 22.41 - Kyle Calder 8.11, Mike Comrie 16.38 (w przewadze), Sidney Crosby 39.25, Patrice Bergeron 43.38 (w przewadze).