Miniony sezon był udany dla naszej hokejowej gwiazdy. Czerkawski, który przed jego rozpoczęciem wykupił swój kontrakt z Canadiens, wrócił do Nowego Jorku i to w jakim stylu... Grający w NHL od 12 sezonów Mariusz Czerkawski - najlepszy strzelec Islanders w ostatnim sezonie, najlepszy polski hokeista od wielu lat, niezwykle pracowity, inteligentny i zamożny człowiek - z chęcią zgodził się na rozmowę z INTERIA.PL. INTERIA.PL: - Czy gładka porażka Twojego zespołu z Tampa Bay Lightning 1-4 w pierwszej rundzie playoffs Pucharu Stanleya była dla Ciebie rozczarowaniem? Mariusz Czerkawski: - Oczywiście, poznaliśmy gorzki smak porażki, byliśmy zawiedzeni. W sezonie regularnym mieliśmy korzystny bilans z zespołem z Tampa Bay, więc liczyliśmy , że po kolejnych dwóch porażkach w pierwszych rundach, w tym sezonie uda nam się awansować dalej. Przegraliśmy jednak nieprzypadkowo, przecież Lightning grają w finale Puchare Stanleya. - W decydującym starciu o Puchar Stanleya (transmisje na żywo w Polsat Sport) grają Lightning z Calgary Flames (pierwszy mecz wygrali Flames 4:1 - przyp. red.), w barwach których występuje Krzysztof Oliwa. Czy skład finałowej rywalizacji jest dla Ciebie zaskoczeniem? - To jest duża niespodzianka. Wielu znawców hokeja oceniało, że Flames wcześniej zakończą swoją przygodę z playoffs. Również Lightning ustępują pod względem fizycznym wielu innym zespołom i mało kto na nich stawiał. - Jak oceniasz swój sezon - czy nie żałujesz powrotu z Montrealu do Nowego Jorku? - Trudno powiedzieć, co by było, gdybym podjął inną decyzję. Stało się jednak tak i wcale tego nie żałuję. Cieszę się, że mogę strzelać bramki w najlepszej lidze na świecie. Sezon zakończyłem jako najlepszy strzelec drużyny. Nie wszyscy we mnie wierzyli, to jednak jeszcze bardziej zmobilizowało mnie do powrotu na wysoki poziom gry. - Dobiega końca Twoja roczna umowa z klubem nowojorskim. Jak oceniłbyś szansę na podpisanie nowego kontraktu z Islanders? - Myślę, że są duże. Chcę być fair wobec mojego klubu i chociaż kontrakt mi się kończy, to będę w lipcu rozmawiał o jego przedłużeniu. - A jeśli rozmowy nie doprowadzą do udanego, oczywiście dla obu stron, końca? - Dopiero wtedy - razem z moim menedżerem - będziemy się zastanawiać nad innymi opcjami. - Czyli? - Nad National Hockey League ciągle wiszą ciemne chmury. Nie wiadomo, czy właściciele klubów dogadają się w sprawie zmniejszenia zarobków z zawodnikami i na razie trudno przewidzieć, czy rozgrywki rozpoczną się zgodnie z planem. Gdyby doszło do <a href="http://encyklopedia.interia.pl/haslo?hid=83707" class="sport1a">lokautu</a> musiałbym się zastanowić, czy nie wrócić do Europy. - No właśnie, liga zawodowa przeżywa ostatnio kryzys. Czy właściciele, postulując niższe zarobki hokeistów, nie mają czasem racji? - Zawodnicy są zgodni w tym, że trzeba zmniejszyć kontrakty, co spowoduje zwiększenie profitu dla właścicieli. - W czym więc tkwi problem? - Zmiany mają być bardzo drastyczne, chcą pozbawić nas możliwości zarabiania. Do tej pory było tak, że im lepiej się grało, tym lepiej się zarabiało. A teraz ma powstać zadaszenie, tzw. "salary cap" (ustalony z góry limit na płace wszystkich graczy w jednym zespole - przyp. red.) - to byłoby sporym ciosem. - O jak bardzo radykalnych zmianach mówimy? - Obecnie czterech, pięciu najlepszych zawodników w drużynie zarabia tyle, ile właściciele chcą płacić od przyszłego sezonu całemu zespołowi. Jest to obecnie duży problem. - Rozważmy taki scenariusz. Liga startuje normalnie, ale Tobie nie udaje się podpisać nowej umowy z Islanders. Czy masz jakieś preferencje. Wolałbyś zostać w Stanach czy pojechać znów do Kanady? - Grałem już w dwóch zespołach kanadyjskich (Edmonton Oilers i Montreal Canadiens - przyp. red.). Na pewno jednak więcej możliwości jest w USA, bo właśnie tam jest zlokalizowana większa liczba klubów. Zobaczymy jednak, jakie przyjdą oferty i jak się ukształtuje liga. - Jeśli były tylko takie techniczne możliwości zawsze starałeś się wspomagać naszą reprezentację. W polskim hokeju panuje kryzys i to nie tylko na poziomie kadry, ale także klubowym. Jakie widzisz możliwości na uzdrowienie tej sytuacji? - Po zakończeniu kariery chciałbym zająć się propagowaniem sportu i rekreacji w Polsce. Na pewno ruszyłbym temat polskiego hokeja i jeśli tylko będzie jakaś możliwość pomocy, to na pewno się w to zaangażuję. - Powiedziałeś, że jesteś zadowolony z występów w ostatnim sezonie. Jakie wobec tego masz plany na najbliższy? - Minione rozgrywki były dla mnie bardzo udane. Miałem dobry procent skuteczności, tym bardziej, że grałem mniej niż jeszcze dwa czy trzy lata temu. Pod tym względem było więc dobrze i nie chciałbym, żeby się to zmieniło w przyszłym sezonie, w którym chciałbym strzelić przynajmniej 20-25 bramek. - Co będzie kluczem do osiągnięcia takiego celu? - Ważna jest stabilność, a detale typu czas gry czy forma psychiczna decydują o końcowym sukcesie. <a href="mms://cam-105.interia.pl/free/czerkawski.wmv?mmsfreemms" class="sport1a">ZOBACZ jak Mariusz Czerkawski rozmawiał z internautami</a> oraz <a href="http://superexpress.interia.pl/relacja/?cid=1175" class="sport1a">PRZECZYTAJ zapis czata z hokeistą Islanders</a> MARIUSZ CZERKAWSKI Urodzony 13 kwietnia 1972 roku w Radomsku. Po karierze w naszym kraju wyjechał do Szwecji, gdzie zauważyli go wyławiacze gwiazd z NHL. W 1991 został wybrany w NHL Entry Draft z numerem 106 przez Boston Bruins. Czerkawski, który był pierwszym Polakiem na zawodowych lodowiskach, zadebiutował w klubie z Bostonu 9 kwietnia 1994 roku. Po trzech latach (47 pkt, 23 gole) Bruins przekazali polskiego prawoskrzydłowego do Edmonton Oilers i 47 dni później zdobył on decydującego gola w dogrywce przeciwko swoim byłym kolegom, pokonując Billa Ranforda - zawodnika, za którego został wymieniony. W 1997 roku Czerkawski przeniósł się do New York Islanders i występuje w niej aż po dziś - z roczną przerwą (sezon 2002/2003) na występy w Montreal Canadiens. W ubiegłym sezonie Polak zakończył sezon jako najlepszy strzelec drużyny "Wyspiarzy", zdobywając 25 goli. Ogółem w trakcie 12 sezonów w NHL Czerkawski rozegrał spotkania. 215 razy wpisywał się na listę strzelców, 225 razy asystował, zapisując na swoim koncie łącznie 440 punktów. 13 lutego 2000 roku jako pierwszy Polak wystąpił także w Meczu Gwiazd NHL.