<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/wisla-krakow-gornik-zabrze,2988">Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Wisła Kraków - Górnik Zabrze</a> Pięć wygranych pojedynków z najaktywniejszym piłkarzem meczu - Prejuce Nakoulmą i tylko jeden przegrany, w samej końcówce, bez konsekwencji, do tego mnóstwo przerwanych ataków rywala - niczym rutyniarz w konfrontacji z Górnikiem radził sobie 19-letni wychowanek Wisły, Michał Czekaj. Poprzedni trener "Białej Gwiazdy", Robert Maaskant twierdził, że Michał potrzebuje jeszcze roku-dwóch, by grać w wyjściowym składzie. Tymczasem sam piłkarz udowadnia, że jest na to gotów już teraz. - Trudno się pogodzić z tą porażką, ale musimy się pozbierać i zacząć wygrywać - mówił Czekaj, który pojawił się na murawie w 9. minucie. - Gdy Kew Jaliens doznał kontuzji, miałem niewiele czasu, żeby się rozgrzać, ale trzeba było wejść i robić swoje. Czy ta niespodziewana sytuacja z nagłą zmianą nie wyprowadziła go z równowagi? - Stresu nie było, takie rzeczy jak kontuzje zdarzają się. Chciałem wejść i pomóc drużynie - powiedział. Co spowodowało, że Wisła przegrała? - Brakowało nam ostatniego podania, bo rozgrywaliśmy piłkę dobrze, ale tylko do szesnastego-dwudziestego metra - uważa młody obrońca. Mistrzowie Polski po porażce z Górnikiem tracą już dziesięć punktów do liderującego Śląska Wrocław. Czy obrona tytułu wymyka im się z rąk? - Jeszcze nic nie jest przesądzone. Jesteśmy dobrze przygotowani i będziemy dalej walczyć - nie załamuje rąk Michał Czekaj. Michał Białoński, Kraków