- Jesteś kochany przez kibiców Stali Gorzów. W przypadku awansu Stali do Ekstraligi, kibice pragną, abyś po latach wrócił do drużyny, z którą debiutowałeś w polskiej lidze. Jest to możliwe? - Lubię gorzowski tor i szczerze muszę przyznać, że czuję się tutaj jak u siebie w domu. Jeśli chodzi o starty w Stali Gorzów, to wszystko jest możliwe... Jednak podstawowym warunkiem jest, aby drużyna wywalczyła awans. Innym byłoby znalezienie dla mnie sponsora. Potem możemy rozmawiać. Jestem otwarty na wszelkie oferty. - Czy gorzowscy działacze już z tobą rozmawiali? - Nie jest jeszcze dogodny czas, aby o tym mówić. Okazałeś się najlepszy w memoriałowym turnieju. Jednak zwycięstwo okupiłeś awarią motocykla. Co było powodem defektu w ostatnim twoim wyścigu fazy podstawowej turnieju? - Po XVII wyścigu w parku maszyn okazało się, że silnik w moim motocyklu stracił moc. Byłem wściekły i pełen obaw. Jednak chwilę później, po zwycięstwie w wyścigu finałowym, złość raptownie minęła i radowałem się ze zwycięstwa. - Po każdym wygranym wyścigu oddawałeś otrzymanego w nagrodę szampana uroczym gorzowiankom. Po dekoracji też podążyłeś z uśmiechem do kibiców trzymających transparent z napisem Jason Welcome Home... - Trudno nie być uśmiechniętym, gdy ściga się dla takiej publiczności i do tego znajduje się na czele. - Czy obsada żużlowego święta w Gorzowie była znakomita? - Oczywiście! Wielu zawodników było zaskoczonych tłumami na trybunach. Taka frekwencja towarzyszy nam na turniejach Grand Prix. Gorzowscy kibice zasługują na takie imprezy. Zresztą w Gorzowie kibice i działacze bardzo kochają speedway. Składu finałowej czwórki nie powstydziłby się żaden z organizatorów finałowej rozgrywki Grand Prix. - Co możesz powiedzieć o Edwardzie Jancarzu? - Edwarda Jancarza poznałem w roku 1986, kiedy byłem w Gorzowie wspólnie z ojcem na pożegnalnym turnieju tego żużlowca. Miałem wtedy dziesięć lat. Mój tata Phil Crump miał okazję i przyjemność jechać wspólnie z Edwardem Jancarzem w jego ostatnim, pożegnalnym i zwycięskim wyścigu (wspólnie z Shawnem Moranem i Wojciechem Żabiałowiczem - dop. M.W.). Dzisiaj wiem, że Jancarz to legenda nie tylko gorzowskiego, ale polskiego i światowego speedwaya. - Jeśli będzie dane tobie wystąpić w kolejnym memoriale, to będziesz miał okazję, jako jedyny zawodnik zwyciężyć w turnieju po raz trzeci z rzędu. Czy przyjmiesz zaproszenie do występu w XI Memoriale Edwarda Jancarza? - Oczywiście, że tak. Będę chciał wystąpić z numerem 1, bo przynosi mi szczęście. W poprzednim memoriale też miałem jedynkę. - Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na następnym memoriale. MIROSŁAW WIECZORKIEWICZ