Artur Płatek jeszcze w niedzielę był drugim trenerem TuS Koblenz, niemieckiego drugoligowca. - Wczoraj siedziałem na ławce trenerskiej w meczu z FC Nuernberg. Po spotkaniu podjąłem decyzję, że przyjmę ofertę Cracovii - mówi 38-letni szkoleniowiec. - Mogłem przez dwa sezony siedzieć w spokoju w Niemczech, nieźle zarabiać i nic nie robić. Ale ja potrzebuję wyzwań - dodaje. Trener Płatek, mimo ostatniego pobytu w Niemczech, doskonale zna realia polskiej piłki oraz samej Cracovii. - Zespół kadrowo jest na tyle mocny, że nie zasługuje na takie miejsce. Przez rok byłem trenerem w ekstraklasie (Jagiellonia Białystok - przyp. red.) i często sam jeździłem na mecze obserwując inne drużyny. Praktycznie wszystkich zawodników znam z ligowych boisk, a niektórych znałem już wcześniej - wyjaśnia. Już jutro (godz.18:00) Cracovia zmierzy się w Remes Pucharze Polski z ŁKS-em Łódź, z kolei w niedzielę drużynę czeka wyjazd do Białegostoku na mecz z Jagiellonią. Tak się składa, że jeszcze niecałe rok temu Artur Płatek był trener tej właśnie drużyny. - Jagiellonia jest bliska memu sercu, ale ja jestem teraz w Cracovii i jej oddam wszystko to, co najlepsze. A że tak się złożyło, że już w niedzielę spotkają się obie te drużyny. Widocznie tak miało być - uważa trener, po czym dodaje: - Mam piękne wspomnienia z Białegostoku. Żegnało mnie 1000 kibiców i aż do dziś przechodzą mnie ciarki, gdy przypominam sobie to wydarzenie. Mimo fatalnej sytuacji w tabeli Ekstraklasy (Cracovia po dziesięciu kolejkach zajmuje ostatnie miejsce) trener Płatek nie boi się podjęcia wyzwania i zamierza pomóc drużynie w awansie w górę tabeli. - W moim życiu boję się tylko jednej rzeczy - śmierci - tłumaczy. Artur Płatek zastąpił na stanowisku trenera Cracovii Stefana Majewskiego, który podał się do dymisji po słabych wynikach zespołu.