W sobotnim pojedynku przeciwko Lechii Gdańsk (3:0) trener Jurij Szatałow nie mógł również skorzystać z chorego Mateusza Bartczaka i kontuzjowanego Łukasza Nawotczyńskiego. - Mateusz dziś skończył brać antybiotyki i już w środę ma zjawić się w klubie, by rozpocząć treningi indywidualne - wyjaśnia fizjoterapeuta Cracovii, Piotr Socha. W dalszym ciągu kontuzję leczy Nawotczyński. - Łukasz przechodzi rehabilitację mięśnia dwugłowego uda, jest w fazie gojenia tkanki, ale na pewno nie wystąpi w meczach z Arką i Zagłębiem Lubin - tłumaczy Socha. Niedzielny mecz będzie niezwykle istotny dla najbliższej przyszłości Cracovii - będzie to bowiem bezpośrednie starcie z konkurentem do pozostania w lidze. W dotychczasowych wiosennych spotkaniach wyjazdowych drużyna prezentowała się jednak gorzej, aniżeli w meczach w Krakowie. - Nie szukajmy kwadratowych jaj - mówi trener Szatałow, który przyznaje, że drużyna nie jest inaczej ustawiana w meczach wyjazdowych: - Gramy tym samym ustawieniem. Prezentujemy się tak, na ile pozwala nam przeciwnik. Wszyscy grają lepiej u siebie niż na wyjeździe. Oczywiście dążymy jednak do tego, by zdobywać punkty na obcych stadionach. Jeżeli Cracovia wygra w Gdyni, opuści ostatnie miejsce w tabeli. Szkoleniowiec "Pasów" nie myśli jednak w tych kategoriach. - Nie ma to znaczenia. Naszym celem jest utrzymanie się w lidze - wyjaśnia. Niedzielne spotkanie z Arką Gdynia rozpocznie się o godzinie 14:45.