Zadowolony z przyjścia tych zawodników do klubu jest trener Orest Lenczyk, który zdecydował się nawet na odważne porównanie: - Czasem oglądam konferencje prasowe z okazji przyjścia piłkarzy do wielkich klubów i nie wiem, czy David Beckham miał więcej dziennikarzy - zauważył. Szkoleniowiec liczy na to, że nowe nabytki "Pasów" wezmą sobie to głęboko do serca. - Na ich miejscu wziąłbym to pod uwagę i zrobiłbym wszystko, żeby nie być tylko zawodnikiem kadry, ale pierwszej jedenastki. Trener Lenczyk przyznał, że obaj nowi zawodnicy nie stoją na straconych pozycjach. - Cracovia ma określony cel sportowy i uważam, że młoda krew ma ogromną szansę pomóc tej drużynie i w najbliższym czasie, w meczach sparingowych, piąć się do góry, do pierwszej jedenastki. Krzysztof Kaliciak przyszedł do Cracovii z GKS-u Katowice. W rundzie jesiennej na boiskach pierwszej ligi zdobył dziewięć bramek. - Jestem bardzo szczęśliwy, że trafiłem do Krakowa, do dobrego klubu. Wiążę z Cracovią swoją przyszłość - przyznaje 23-letni napastnik, który zapewnia, że na treningach będzie dawał z siebie wszystko. - Mam nadzieję, że to przełoży się na dobrą grę wiosną - wierzy Kaliciak, który grał będzie z numerem "11". Z "dziesiątką" na plecach występować ma Wojciech Łuczak. - Również jestem zadowolony z tego, że trafiłem do Cracovii. Mam przed sobą pewne cele, które chcę osiągnąć. Mam nadzieję, że ciężka praca przyniesie efekty. Jestem zadowolony, że mogę pracować pod okiem takiego trenera - wyznał 20-latek, były zawodnik Willem II Tilburg. Czy w najbliższym czasie można się jeszcze spodziewać takich konferencji prasowych w Cracovii? - To będzie zależało od tego, czy uda nam się jeszcze kogoś ściągnąć - tłumaczył wiceprezes Tabisz. - Chcielibyśmy zrobić kilka takich spotkań i przedstawić zawodników, którzy mieliby pomóc drużynie - dodał trener Lenczyk. Cracovia cały czas szuka piłkarzy, którzy mogliby wzmocnić zespół. Nie jest to jednak takie łatwe. - Jeżeli piłkarz, kandydat do naszej drużyny, zażyczył sobie 45 tysięcy złotych miesięcznie, kilku tysięcy za wejście na boisko, 200 tysięcy za podpisanie kontraktu, i jeżeli jego menedżer chce 196 450 zł, dając fakturę VAT za to, że go przywiezie do klubu, to ja mogę tylko ubolewać nad tym, że mając tyle lat, doczekałem się takiej sytuacji, gdy trener w klubie jest, w cudzysłowie, od chamskiej roboty - powiedział na koniec szkoleniowiec "Pasów".