Chociaż w regulaminowym czasie gry meczu ćwierćfinałowego Copa America Brazylia tak jak w fazie grupowej zremisowała z Paragwajem (z tą różnicą, że w grupie było 2-2), to tym razem trzeba było wyłonić zwycięzcę. Po 120 minutach ciężkiego boju i rzutach karnych lepsi okazali się "Guarani", którzy dwukrotnie trafili z 11-tu metrów, a ich genialny bramkarz Justo Villar ani razu nie dał się pokonać. Brazylia to już drugi - obok Argentyny - wielki faworyt Copa America, który pożegnał się z turniejem. Na placu boju zostały już tylko cztery zespoły - Peru, Urugwaj, Paragwaj oraz Wenezuela. Rozgrywany w La Placie ćwierćfinał lepiej rozpoczęła reprezentacja Brazylii. "Canarinhos" od początku starali się narzucić rywalom swój styl gry i już w po siedmiu minutach poważnie zagrozili bramce Justo Villara. Po świetnym podaniu Robinho do Pato ten ostatni odegrał piłkę w pole karne. Futbolówka co prawda odbiła się od nóg jednego z obrońców, ale trafiła pod nogi Neymara, który tylko na to czekał. Genialny nastolatek, o którego bije się połowa piłkarskiej Europy, z 16. metra uderzył jednak minimalnie nad poprzeczką. Paragwajczycy starali się uspokajać grę i taktyczną konsekwencją przełamać napór nieszablonowo atakujących rywali. Twarda i bezpardonowa gra ekipy "Guarani" w środku pola, w której celowali zwłaszcza Enrique Vera i Cristian Riveros, nie robiła jednak na dobrze usposobionych Brazylijczykach większego wrażenia. Agresji i dyscyplinie Paragwaju przeciwstawiali w pierwszej połowie rozgrywane w dobrym tempie akcje, którym tempo nadawał Ganso. Dyrygenta z Santosu wspomagali na skrzydłach szybcy jak wiatr i wytrzymali jak czołgi Andre Santos i Maicon. W 28. minucie kibice na trybunach stadionu w La Placie zamarli. Po błędzie Paulo da Silvy i uderzeniu Neymara piłka przemknęła jednak tylko obok słupka bramki Paragwaju. Kilka chwil później wielką klasę pokazał Villar. Golkiper, który niedawno podpisał kontrakt z Argentyńskim Estudiantes, był doskonale ustawiony i obronił strzał z najbliższej odległości Lucio. Kapitan Brazylijczyków znalazł się w znakomitej sytuacji po precyzyjnym dośrodkowaniu Andre Santosa z rzutu wolnego. Siłą Paragwaju była w niedzielny wieczór zespołowość i dobra organizacja gry w obronie, czyli wszystko to, czym zdobyli sobie uznanie ekspertów na ubiegłorocznym mundialu w RPA. Kiedy batalię w środku pola przegrywali pomocnicy, wspomagali ich wysunięci Nelson Valdez i Lucas Barrios, a gdy nawet piłka toczyła się do bramki obok Villara, to wyręczali go obrońcy. Tak było choćby w 48. minucie, kiedy doskonałym wybiciem swój zespół przed stratą bramki uchronił da Silva. Pod bramką Paragwaju z każdą upływającą minutą było coraz ciekawiej. Znakomity w środku pola Ganso, który stylem gry przypomina Kakę ze "złotych lat" w Milanie, miał swoją szansę w 66. minucie, ale Villar po jego strzale wyciągnął się jak struna i sparował piłkę na rzut rożny. Fenomenalny bramkarz Paragwaju pokazał, że doświadczenie nie jest bez szans z młodzieńczą werwą także siedem minut później - tym razem w sobie tylko wiadomy sposób odbił piłkę po uderzeniu Pato. Snajper Milanu jeszcze przez parę ładnych minut nie mógł uwierzyć w to, czego dokonał ubrany w błękitną bluzę bramkarz "Guarani", a wiara w to, że Villara można pokonać opuszczała powoli także pozostałych Brazylijczyków. Żaden z piłkarzy "Canarinhos" nie był już nawet szczególnie zdziwiony, gdy na niespełna dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry po uderzeniu Pato znowu piłkę odbił Villar, a chwilę potem, po strzale głową Freda z linii bramkowej wybił futbolówkę Edgar Barretto. Kilka minut później sędzia zakończył mecz i stało się jasne, że w trzecim kolejnym ćwierćfinale tej edycji Copa America kibice obejrzą dogrywkę. Oba zespoły rozpoczęły decydujące 30 minut ospale, długo sprawiając wrażenie zbyt zmęczonych, by zmobilizować się do poważnego natarcia. Ciekawie na boisku zrobiło się dopiero w 102. minucie, kiedy Antolin Alcaraz zahaczył w środku pola Lucio. W obronie kapitana swojego zespołu stanął wyjątkowo nabuzowany Lucas Leiva i zabrał się za wymierzanie sprawiedliwości. Chwilę poszarpał się z Alcarazem, a kiedy obaj gracze ochłonęli, sędzia Sergio Pezzotta ukarał ich czerwonymi kartkami. Druga połowa dogrywki to już bezładna kopanina, z której godna zapamiętania wydaje się tylko próba strzału z przewrotki w wykonaniu Freda - dodajmy, że kompletnie nieudana. Akurat napastnik Fluminense nie miał prawa być zmęczony, bo na boisku pojawił się dopiero w 80. minucie meczu, ale tak jak jego koledzy zbyt wiele energii poświęcał na indywidualne rajdy, a w ten sposób obrony Paragwaju zaskoczyć się nie dało. Tuż przed serią rzutów karnych bramkarz Brazylii Julio Cesar poprosił o rozgrzewkę. Bramkarz "Canarinhos" nie miał w meczu wiele roboty, w przeciwieństwie do swojego vis-a-vis. Widok czyhającego na linii bramkowej Justo Villara tak spętał nogi Elano, że ten posłał piłkę wysoko nad poprzeczką bramki i fatalnie rozpoczął serię karnych. Paragwaj miał szansę, by już po pierwszej serii karnych zdobyć przewagę, ale z "wapna" nie trafił po chwili Barreto! Gdy chwilę potem Villar obronił strzał Thiago Silvy kibice Brazylii byli w szoku. Bramki na stadionie w La Placie były zaczarowane! Aż do strzału Marcelo Estigaribii. Paragwajczyk zamknął oczy i huknął w środek bramki. Nareszcie gol! Trzecia seria. Andre Santos nad poprzeczką. Łzy Brazylijczyków, Elano ze spuszczoną głową. Rywale są na drugim biegunie - Riveros cudownym strzałem pod poprzeczkę podwyższył na 2-0! Czwarta seria. Do piłki podszedł Fred. Bez przekonania i pomysłu. Już nie wierzył w to, że można wygrać. Strzelił mocno i... niecelnie. Kiedy piłka przemknęła obok słupka bramki, Villar wyskoczył jak z procy i wpadł w szał radości. Tak rodzą się bohaterowie. Brazylia - Paragwaj 0-0 (karne 0-2) Brazylia: Julio Cesar - Maicon, Lucio, Thiago Silva, Andre Santos - Lucas Leiva, Ramires - Robinho, Paulo Henrique Ganso (100. Lucas), Neymar (80. Fred) - Alexandre Pato (111. Elano). Paragwaj: Justo Villar - Dario Veron, Paulo da Silva, Antolin Alcaraz, Aureliano Torres (71. Elvis Marecos) - Enrique Vera (63. Edgar Barreto), Victor Caceres, Cristian Riveros, Marcelo Estigarribia - Nelson Haedo Valdez, Lucas Barrios (83. Hernan Perez). Żółte kartki: Maicon, Andre Santos i Lucio oraz Enrique Vera, Edgar Barreto, Elvis Marecos i Marcelo Estigarribia Czerwone kartki: Lucas Leiva oraz Antolin Alcaraz (obaj w 103. minucie za sprowokowanie bójki na boisku) Sędzia: Sergio Pezzotta (Argentyna)