Chicagowscy hokeiści powrócili w czwartek z Philadelphii do rodzinnego miasta. Na ich samolot, który wylądował nad ranem czasu lokalnego na Międzynarodowym Lotnisku O'Hare, czekało specjalne powitanie - wodna brama przygotowana przez strażaków. Przez całą noc w "Wietrznym Mieście" trwała wielka feta: tysiące fanów w barach i na ulicach, trąbiace samochody, w wielu miejscach w niebo wzleciały fajerwerki. "Czekałem na to całe moje życie. To niesamowite uczucie" - mówił 29-letni Jonathan Holubia, który oglądał decydujący mecz w jednym z barów. Kibice hokeja w Chicago na tę chwilę czekali 49 lat, bowiem ostatni raz ich drużynie udało się zdobyć Puchar Stanleya w 1961 r. Nic dziwnego, że w mieście zapanowała prawdziwa euforia. Czerwony i biały kolor oraz głowę indiana, będące symbolami drużyny, można zobaczyć dosłownie wszędzie. Na wieżowcach w centrum miasta w nocy rozbłysły uwtorzone ze świateł gratulacje dla nowych mistrzów NHL. Woda w fontannach została zabarwiona na kolor czerwony. Olbrzymi kask, jaki na noszą hokeiści Blackhawks, umieszczono na głowie lwa, słynnej rzeźbie z brązu znajdującej się przed budynkiem Art Institute w śródmieściu Chicago. Wszędzie powiewają flagi drużyny. Także Polacy mieszkający w Chicago cieszą się z sukcesu hokeistów Blackhawks. "Radość tym większa, bo w tej drużynie od 20 tu lat jest polski masażysta Paweł Pryliński, który wielkorotnie podkreślał, że nie może doczekać się tej chwili" - powiedziała PAP dziennikarka redakcji sportowej Polskiego <a href="http://www.rmf.fm" target="_blank">Radia</a> 1030 AM w Chicago Izabela Grzebieta-Martin. "Chicagowscy hokeiści długo czekali na powtórzenie sukcesu. Wcześniej trzykrotnie sięgali po trofeum w 1934, 1938 i 1961 r. Po raz ostani w wielkim finale NHL walczyli w 1992 r. Wówczas nie udało im się jednak zdobyć Pucharu Stanleya, przegrali bowiem z Pittsburgh Penguins. Dopiero po 19 latach drużynie, prowadzonej od sezonu 2008/09 przez znakomitego szkoleniowca Joela Quenneville'a, udało się dotrzeć do finału i triumfować w całych rozgrywkach" - dodała Grzebieta-Martin. Prawdziwa feta w Chicago odbędzie się w piątek. Władze miejskie zapowiedziały na ten dzień paradę hokeistów, w której uczestniczyć będzie burmistrz miasta Richard Daley. Przewiduje się w niej udział 350 tys. osób. Gubernator stanu Pat Quinn ogłosił piątek 11 czerwca "Dniem Chicago Blackhawks" w całym stanie Illinois. Joanna Trzos