Tak więc droga do przodownictwa jest jeszcze bardzo daleka. Krokiem w tym kierunku było wygranie w kwietniu br. turnieju w Charleston, swojego pierwszego w profesjonalnej karierze. Po drodze pokonała m.in. Amerykankę Venus Williams, Francuzkę Marion Bartoli, a w finale Dunkę Caroline Wozniacki. O urodzonej 22 września 1989 roku w niemieckim Troisdorf Lisicki głośno zrobiło się na początku 2008 roku, gdy w pierwszej rundzie Australian Open wyeliminowała Rosjankę Dinarę Safinę. Ostatecznie odpadła w trzeciej rundzie po porażce z Wozniacki 6:4, 4:6, 3:6, choć w drugim secie prowadziła 4:2. Do tej pory jest to najlepszy rezultat jaki osiągnęła w turnieju wielkoszlemowym. Mierząca 178 centymetrów Niemka już przed rokiem miała szansę na pierwszy triumf w turnieju WTA. W październiku grała w finale imprezy w Taszkiencie, ale przegrała w nim z Rumunką Soraną Cirsteą. Lisicki trenuje pod okiem ojca Richarda. Lubi nawierzchnie twardą i trawiastą. Mówi kilkoma językami; po niemiecku, angielsku i polsku. Jej ulubioną książką jest autobiografia Lance'a Armstronga, a najbardziej podziwia Andre Agassiego. Sama określa siebie jaką osobę szczęśliwą, ciężko pracującą i często się śmiejącą.