Za naszą zachodnią granicą zwycięstwo Roberta w GP Kanady oglądało ponad 6 milionów telewidzów. W euforię wprawił ich Polak zdobywający komplet punktów dla bawarskiego teamu BMW. 90 minut później ci sami widzowie cieszyli się po zwycięstwie Niemców nad Polską. Radości przysporzył im również, Polak z pochodzenia, Lukas Podolski. Poldi dwiema bramkami rozwiał nadzieje na zwycięstwo piłkarzy Leo Beenhakkera. Cwani Niemcy szybko skojarzyli te dwa fakty twierdząc: - Dwóch Polaków, dwa zwycięstwa Niemiec. Ale czy Polak jeżdżący w BMW nie jest naszym Podolskim Formuły 1? A może damy mu nasze obywatelstwo jak Poldiemu? - te irracjonalne z początku rozważania z biegiem czasu zaczęły żyć własnym życiem. Co gorsze, niektórzy Niemcy zaczęli na poważnie myśleć o wręczeniu niemieckiego paszportu Robertowi. Na szczęście pojawiają się także nieliczni trzeźwo myślący Niemcy, którzy dostrzegają, że Robert oprócz występów w BMW, nie ma żadnych powiązań z krajem leżącym na zachód od Polski. Złośliwi podkreślają, że Kubica miałby znacznie większe szanse na otrzymanie włoskiego obywatelstwa i starty w teamie Ferrari, gdyż właśnie na Półwyspie Apenińskim spędził kilka lat swojej młodości.