Jak powiedział w poniedziałek prezes klubu Jacek Grabowski, w systemie rywalizacji mecz i rewanż, jeśli pierwsze spotkanie gra się u siebie, to trzeba je koniecznie wygrać. - Wiadomo, że na terenie przeciwnika zawsze gra się trudniej, dlatego lepiej byłoby pojechać do Belgii mając w dorobku zwycięstwo we Wrocławiu. Wówczas nawet, jeśli nie uda nam się tam wygrać meczu, to o awansie zadecyduje tzw. złoty set - podkreślił. Największym problemem wrocławskiego klubu wydaje się być napięty terminarz. Podopieczne trenera Rafała Błaszczyka jeszcze w piątek rywalizowały bowiem z zespołem Bank BPS Muszynianka Fakro Muszyna o wejście do półfinału mistrzostw Polski. Ostatecznie Gwardia dwukrotnie przegrała 2:3 i powalczy o miejsca 5-8, a jej pierwszym przeciwnikiem będzie Pałac Bydgoszcz, z którym wrocławianki zagrają już 25 lutego. - Ten sezon jest dla nas rzeczywiście trudny i w takiej sytuacji ciężko jest utrzymywać cały czas wysoką formę. Zdarzało się nam już grać co trzy dni, a nawet częściej, ale nie ma co narzekać. Wszyscy wiedzieliśmy, że taka sytuacja może się zdarzyć - zaznaczył Grabowski. Jak przyznał, drużyna postara się pogodzić rywalizację na dwóch frontach. - Pucharów na pewno nie odpuścimy, a obecnie ściągamy jak najwięcej informacji o przeciwniku. Mecze z Muszyną kosztowały nas dużo wysiłku, ale mam nadzieję, że wszystkie zawodniczki będą gotowe na wtorkowe spotkanie - dodał. Początek meczu, który odbędzie się we wrocławskiej Hali Orbita, zaplanowano na godz. 18. W 2010 r. wrocławianki awansowały do turnieju finałowego Challenge Cup, w którym zajęły czwarte miejsce. W obecnym sezonie zrezygnowano z takiej formuły rozgrywek i wszystkie spotkania będą rozgrywane w ramach systemu mecz i rewanż.