Hiszpanie rozegrają w Gdańsku aż trzy spotkania: z Włochami, Irlandią i Chorwacją. Pierwsza potyczka czeka ich już w niedzielę, kiedy to - w ramach pierwszego meczu rozgrywanego w Gdańsku w ramach Euro 2012, zmierzą się z włoską "jedenastką". I jeśli od liczby kibiców miałby zależeć wynik niedzielnego spotkania, to drużyna Vincente Del Bosque ma już zwycięstwo w kieszeni. Fanów futbolu z półwyspu Apenińskiego trudno bowiem znaleźć na ulicach Gdańska. "Yo soy espanol, Yo soy espanol" (jestem Hiszpanem) - śpiewali w grupkach na ul. Długiej i Długim Targu kibice z Hiszpanii, obowiązkowo przebrani w narodowe koszulki. Niektórzy mieli na głowach peruki w hiszpańskich barwach, inni nosili na plecach narodowe flagi. Dla większości z nich to pierwszy pobyt w Polsce. Do Gdańska przyjechali z całej Hiszpanii, m.in. z Alicante, Barcelony, Madrytu, Saragossy. Z tego ostatniego miasta pochodzą Diego i David. "Gdańsk jest piękny, dziewczyny też. Może jedzenie jest trochę za tłuste, ale generalnie jest OK" - powiedział Diego. "Ale za to piwo jest perfekt" - dodał jego kompan. Obaj przylecieli do Gdańska z Paryża i zatrzymali się u przyjaciela, który jest w Trójmieście nauczycielem języka hiszpańskiego. Jose z Madrytu wraz z kolegą przyjechał do Gdańska samochodem z Berlina, gdzie doleciał samolotem. "Jechaliśmy do Gdańska 7 godzin. Długo, ale daliśmy radę. Śpimy w hotelu, warunki bardzo dobre. Byliśmy w katedrze (Bazylika Mariacka) - imponująca" - powiedział. Na jednej z kamienic na uli. Długiej wisi wielki banner - na reklamie producenta obuwia sportowego widać kilku piłkarzy hiszpańskich. "Będzie 4:0 dla nas" - pokazał z dumą palcem na reklamę Jose. Carlos wraz z kilkoma przyjaciółmi przyleciał do Gdańska z Barcelony tanimi liniami lotniczymi. "Ludzie są tu bardzo mili i przyjaźni. Pogoda świetna, świeci słońce, jest OK" - powiedział kibic, który przystanął na chwilę podczas rozmowy przy stoisku z biżuterią z bursztynu. "Ale piękna" - zachwyca się i zdradza, że właśnie wybiera się do Muzeum Historii Miasta Gdańska. Oprócz Hiszpanów w historycznym centrum Gdańska spotkać też można było w sobotę Niemców, Irlandczyków czy Holendrów. Ulicami spacerowało też wielu gdańszczan, którzy przy okazji wolnego dnia wybrali się na spacer do centrum, ubrani w biało-czerwone koszulki, dresy, szaliki czy czapki. Chcieliśmy poczuć się jakoś tak bardziej odświętnie - tłumaczyli członkowie rodziny, która w biało-czerwonych koszulkach i czapeczkach wybrała się na przechadzkę po ul. Długi Targ. Nawet towarzysząca rodzinie siedmiotygodniowa Aurelia miała własną polską flagę przytwierdzoną do wózka.