Center nowojorczyków zaatakował z furią Danny Ferry`ego rewanżując się za kuksańca, a że ten znajdował się tuż przy ławce rezerwowych drużyny gospodarzy i popisał się refleksem, robiąc efektowny unik, potężny sierpowy Camby`ego wylądował pod okiem Van Gundy`ego. - To był nasz najlepszy mecz od wielu lat i nawet ów incydent nie popsuje oceny naszego występu - mówił obandażowany Van Gundy. Istotnie, znakomicie spisała się ofensywa Knicks. Prym w ataku wiódł Allan Houston (31 punktów, 11 celnych rzutów na 20 prób z gry). Nie gorzej zaprezentowały się dwa inne "żądła" z Nowego Jorku: Glen Rice, który wchodząc do gry z ławki rezerwowych rzucił 20 punktów, oraz Latrell Sprewell, który dodał od siebie 19 "oczek". Ekipa mistrzów NBA sprzed dwóch sezonów raziła katastrofalną nieskutecznością (39 procent celności z pola gry), a prym w indolencji strzeleckiej wiódł David Robinson (1 celny rzut na 11 prób w prawie 30-minutowym występie). <A href="http://sport.interia.pl/id/nba/wyniki/www/stat/wstaw?data=15.01">Zobacz wyniki i zdobywców punktów w meczach z 15 stycznia</a>