Poprzednio obie drużyny zmierzyły się podczas Tournoi de France w 1997 roku. Na boisku wystąpiły takie sławy jak Romario, Roberto Carlos, Del Piero, czy Costacurta. Zwycięzcy nie było, padł remis 3:3. Teraz po 12 latach lepsi okazali się podopieczni Dungi (również wystepował w meczu z 1997 roku). Brazylijczycy dominowali zwłaszcza w pierwszej połowie, gdy po kapitalnych akcjach szybko zdobyli dwa gole. Pierwszy z nich to zasługa Elano, który wykorzystał prostopadłe podanie od pomocników i w sytuacji "sam na sam" przerzucił piłkę nad Buffonem. Druga bramka, to już prawdziwy popis maestrii Robinho. Odebrał on piłkę Andrei Pirlo i ruszył samotnie w gąszcz obrońców Italii. Sami nie wiemy jak, ale udało mu się przedrzeć przez trzech defensorów. Strzał z lewej nogi w długi róg bramki był już tylko formalnością. W drugiej połowie Brazylia kontrolowała przebieg spotkania, grała na luzie i ze swobodą. Włosi mieli kilka okazji bramkowych, ale nie potrafili pokonać świetnie dysponowanego Julio Cesara. Warto nadmienić, że piłkarze "Azzurri" zdobyli dwie bramki, lecz obu nie uznał sędzia Howard Webb. Pierwsza z nich, to prawidłowe trafienie Fabio Grosso (nie był na spalonym), zaś druga to gol Luki Toniego (rzeczywiście pomagał sobie ręką przy przyjęciu piłki). Brazylia - Włochy 2:0 (2:0) 1:0 Elano 13., 2:0 Robinho 27 Brazylia: Julio Cesar - Maicon, Juan (78. Thiago Silva), Lucio, Marcelo - Gilberto Silva (89.Josue), Elano (70. Dani Alves), Felipe Melo, Ronaldinho - Robinho (89.Julio Baptista), Adriano (81. Pato). Włochy: Gianluigi Buffon - Zambrotta, Legrottaglie, Cannavaro, Grosso - Montolivo (46. Camoranesi), Pirlo (75. Dossena), De Rossi (59. Aquilani) - Pepe, Gilardino (46. Toni), Di Natale (46. Rossi). Sędziował: Howard Webb (Anglia) Widzów: 63 000 ( grano na Emirates Stadium w Londynie)